poniedziałek, 30 maja 2011

Rozdział 25

Lemux: Ale ja się czuje dobrze.
I wstał. Przeszedł kilka kroków i padł.
Natiw: Lemux! Uważaj!
Lemux: Tato. Chcę ci coś powiedzieć.
Ale przyszedł Nidżel z Rafikim. Rafiki obejrzał Lemuxa i rzekł:
Rafiki: Natiw. Twojemu synowi nic się nie stało. Tylko stracił przytomność.
Natiw: Nie możliwe!
Przybiegła Santta.
Santta: Lemux! Masz plamkę na ciele!
Natiw: Nie martw się, moja droga. Zaraz ją zliże.
I lizał, i lizał, i mył, i mył... Ale plamka nadal została.
Rafiki: Przesuńcie się! Sprawdzę ją.
A po pięciu minutach......
Rafiki: Nie jestem pewien, ale coś musiało mu się stać.
Natiw: Ale co?
Nidżel: Przecież to widziałeś!
Natiw: Nie wszystko. Tamtej chwili, nie zbyt daleko z miejsca zdarzenia, zobaczyłem Madrę, Szikę, Winna, Strixa, i Nidżela. Wszyscy oprócz Nidżela, bili łapami o coś. Teraz wiem, że to był Lemux. Pomyślałem sobie: ,, Pewnie sobie upolowali jakąś gazele. Pozwolę im! W końcu to siostra Santty. Ale Nidżel im nie pomaga! To wygląda podejrzanie!'' I nagle, zza kamienia ( bo zasłaniał nich kamień ) wyłoniła się łapa Lemuxa. Oczywiście poznałem syna, i ruszyłem mu z pomocą.
Nidżel ziewnął z nudów.
Natiw: Nidżel, słuchałeś?
Nidżel nie odpowiedział.
Rafiki poszedł. Zapadł zmrok.Wszyscy poszli do domu. A na Hieniej posadzie.....
Madra: To miło Szika, że poprosiłeś hieny o kawałek dla siebie.
Szika: Tak, ale to ich ziemia.
Madra: O tak!
Szika: Madra.
Madra: Tak, ptysiu?
Szika: Nidżel, został na Lwiej Skale.
Madra: No to co? Zawsze chciał tam być to.....
Ale odezwał się król hien.
Król hien: Słuchajcie hieny, i nie tylko hieny! Ja król Glinn I chcę powiedzieć, że rada hienia, i cała Hienia Posada, postanowiła że między lwy z Lwiej Ziemi i my powinniśmy wywołać wojnę! Ale trochę później. Dziękuję, dziękuję, dobranoc.
A na Lwiej Skale....... Lemux wlazł na sam szczyt Lwiej Skały.
Natiw: Tu jesteś! Ja cię wszędzie szukam! Co ci jest?
Lemux: Tato! Ja nie żyję!
Natiw: Jak to? Jesteś tutaj, mówisz do mnie, ja cię widzę.
Lemux: Ale ja zginąłem! Wchodziłem do bram. zobaczyłem czterech lwów.
Natiw: Naprawdę? Jak wyglądali?
Lemux: Jeden brązowy, z taką bródką, i podrapanym okiem, miał czarną grzywę.



Drugi taki sam, tylko bez bródki.                            A trzeci to miał ciemno-żółte futro. Oraz brązową grzywę.

A czwarty, taki jak trzeci, tylko grubszy.

poniedziałek, 23 maja 2011

Rozdział 24

Gdy Nidżel się obudził, zobaczył Szikę. Zorientował się że jest w jaskini, daleko od domu.
Nidżel: Tato! Zabierz mnie do domu! Miałem się pobawić z Lemuxem!
Szika: Ty lepiej się ucz jak zabijać!
Nidżel: Antylopy? Antylopy umiem! Mama mnie raz wzięła na polowanie, i upolowałem sam jedną małą antylopę!
Szika: Lwy! Nie antylopy! Tylko lwy! Naucz się że przemoc prowadzi do zwycięstwa!
Nidżel: Zwycięstwa do zabawy w chowanego?
Szika: Ach ty się niczego nie nauczysz!
Szika:
Słuchaj no ty mały,
mamy tu ważne sprawy! 
Ref. Pamiętaj, grzywa koroną jest!
        Zdaj ten ważny test!
Był Zkaza, Zira, a teraz my!
Pokaż no te twoje kły!
Ref.  Pamiętaj, grzywa koroną jest!
        Zdaj ten ważny test!
Test ten nie jest trudny,
nie bądź marudny!
Ref. Pamiętaj, grzywa koroną jeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeest!!!! Ha ha ha!

2 lata później........... Na drzewie Rafikiego......
Pawian rysował Lemuxa i jego przyjaciół.
Rafiki: Ach Mufaso, dobrze wychowałeś Simbę. A Simba Kiarę. Kiara razem z Kovu wychowali Felixa na odważnego i silnego lwa! Felix świetnie się spisał na Natiwie, a on na Lemuxie. Lecz ten Szika nie jest dobry tak samo jak Madra. Biedny Nidżel, zmienili go na gorsze.........
Lemux: Nidżel pójdziesz ze mną na spacer?
Nidżel: Nie! Yyyyyyyyy to znaczy y tak!
Lemux: Świetnie! To chodź!
Nidżel: Gdzie idziemy?
Lemux: Byle jak najdalej od nich.
I wskazał na przyjaciół. I poszli.
Lemux: Jaka ci się podoba dziewczyna? Mi Jeka!
Nidżel: Mi nikt. Jest za dużo samców. A Zeka podoba się Strixowi, i nie chciałbym mu dokuczyć.
Szika ( ukryty za krzakami szepnął ) : Poczuj smak królewskiej krwi!
Nidżel: Nie! Ja nie wytrzymam!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Lemux: Co się stało?
Nidżel: Wiem że już jestem nastolatkiem! Ale ja zwariuje! Zabij mnie! Proszę! Błagam!
Szika: Co ty robisz?! 
I zostawił syna.
Lemux: Dla czego?!
Nidżel: Bo ja miałem cię zabić! Wypić twą krew! I zostać królem!
Lemux: Ach tak?!!!!!!!!???????? Zasłużyłeś na śmierć!
I przybyli Szika, Madra, Strix, i Winn. Bez trudu zabili Lemuxa, tak cicho że mrówki nie usłyszały.
Madra: A teraz wypij jego krew!
Nidżel: Ale ja nie chcę!
Strix: A ja mogę?
Winn: A ja?
Madra: Nie! Nidżel musi!
Nidżel podszedł nie chętnie do księcia. Położył na nim łeb i zaczął płakać.
Madra: Co się tak boisz?! Ugryź!
Natiw: Nie pozwolę na to!
Lemux: T t.
Madra: To on żyje?! Wiejcie!
I uciekli.
Madra: Nidżel! Jak chcesz to tam sobie zostań! A jak król cię skrzywdzi do nie do mnie przychodź z płaczem !
Natiw: Dobrze się spisałeś Nidżel. Zuch chłopak.Idź po Rafikiego.
Nidżel: Dobrze!

niedziela, 22 maja 2011

Rozdział 23

I zjawił się Naliw. Szika skoczył do walki. Po paru minutach, przybiegł Natiw. A później Felix i Santta. A Szice pomogły hieny. Szika był bez litosny.
Szika: Zostawcie starego!
Chodziło mu o Naliwa. Walczył z nim, sam na sam. Po chwili Naliw padł, ze zmęczenia.
Szika: Ha! Nadchodzi moja chwila!
Felix: Chodzi ci o Felixa?
Szika: Tak! A to on to nie ty? To Felix to kto?
Felix: To ja!
Szika się pomylił, zamiast Felixa zabił Naliwa.
Felix: Zaraz! Gdzie Mara?! I gdzie wszyscy? Zostałem sam?
Szika wystrzelił jak z procy. A na kogo? Na Felixa!
Szika: Nie pozwolę się więcej tak zaniedbywać!
Felix: Nie! Tekla....... Takla.......
I zabił.
Tym czasem na Lwiej Skale......
Lemux: To było okropne!
Santta: Spokojnie! Wszystko jest dobrze!
1 rok później wszyscy zapomnieli że Szika jest zły! Bardzo się starał. Niestety, to ,, dobro '' miało wywieść w pole króla i królową. Madra urodziła trzech synów. Wszystkie lwiątka się bawiły, a było ich tam dużo!
Lemux, Zeka, Sam, Azz, Jeka, Strix, Winn i Nidżel.
Poszli do wodopoju.
Było dosyć tłoczno.
Strix: Winn! Dosyć się napiłeś! Teraz ja!
Winn: Nie udawaj wielkiego! Ja dopiero zacząłem!
Nidżel: Przestańcie! Strix! Pójdź gdzie indziej! Tam jest miejsce!
Strix: Ale ja chcę obok Zeki!
Policzki Zeki stały się różowe.
Lemux: To ty Winn idź tam!
Nidżel: Słusznie, Lemux, słusznie!
Winn: Ale ja chcę przy Azzie!
Azz: Ale ja już się napoiłem! Idę odpocząć w cieniu!
Winn: I co wy zrobiliście!?
Reszta odeszła. Zostali, Strix, Lemux, Winn i Nidżel. Razem już bez kłótni pili. A potem poszli odpocząć w cieniu, a potem się bawili do wieczora. Wieczorem, Santta opowiedziała Lemuxowi jakie było jej dzieciństwo.

piątek, 20 maja 2011

Zdjądka

Mam tu parę zdjęć. Rozpoznajcie! Które to lwy?
















Rozdział 22

Lemux próbował uciec, i to  mu się nie udało.
Lemux: Mamo! Pomocy!
Hiena: Zamknij się!
Szika: Już jestem!
Lemux: Mama!?
Szika: Nie! Ale przyszły król.
Lemux: To pan mnie porwał?!
Szika: Zuch chłopak! Nie no, należy ci się 1000 punktów!
Madra: Jestem!
A tym czasie na Lwiej Skale.....
Santta: Felix, gdzie Lemux?
Felix: Powiedz mamą jego przyjaciół,żeby trzymały dzieci na baczności!
Santta: A poco?
Felix: Bo Madra i Szika porwali Lemuxa! Teraz Mufasa jeden wie gdzie on jest!
Santta: To lecę!
Felix: Nie jest dobrze!
A w miejscu jaskini....
Hieny: Mały weź coś zaśpiewaj!
Lemux: ( milczał )
Hieny: Dalej! Morze: ,, Oj tak tak, zaraz mnie hieny zjedzą, oj tak tak''!
                                       Lemux:
Ja się nie boję! Choćby tygrys to ustoję! Hieny dla mnie to szczeniaczki! Nie boję się! Mój tata mi pomoże, tata mi pomoże!
Hieny to zdenerwowało! Mało co jego nie zjadły.
Szika: Przestańcie! Przecież do nasz mały klucz do pokoju sławy!

wtorek, 17 maja 2011

Rozdział 21

Lemux wstał skoro świt. A nawet wcześniej. Santta spała, a Natiw wyszedł jeszcze wczoraj późnym wieczorem, na patrol czy nie idą hieny lub ktoś inny.
Lemux: Mamo! Mamo! Wstań! Chodźmy na spacer!
Santta: Synku! Masz już dwa miesiące!
Lemux: To co z tego?
Santta: Idź sam! Ja niedługo cię dogonię!
Lemux: No to może pójdę się pobawić z przyjaciółmi?
Santta: A wstali?
Lemux: Tak!
Santta: No to idź!
I poszedł.
Lemux: Cześć wszystkim!
Musiał mówić ,, wszystkim '' bo było ich tam trochę!
Lemux, miał czterech przyjaciół: Zekę, Sama, Azza i Jeka ( Dżeka ) .
Zeka: Jak mówisz to takim głośnym i szczególnym głosem, to znaczy że masz jakiś pomysł!
Sam: Zeka ma rację!
Azz: A jaki pomysł?
Jeka: Przecież ty zawsze masz świetne pomysły!
Zeka: Właśnie! My cię przecież znamy!
Lemux: Nie spałem w nocy, przez godzinę. I wymyśliłem nową zabawę!
Jeka: A jaką?
Lemux: W łapianki!
Azz: A jak się w to gra?
Lemux: To proste! Dzielimy się na drużyny i jedna łapie członków drugiej drużyny i która drużyna zostanie wszystko złapana, ta przegrywa!
Azz: Świetna zabawa!
Jeka: To gramy?
Sam: Pewnie! Zeka!
Zeka: Mi to już obojętne.
Wszyscy lecieli na siebie i doszło do......
Jeka: Wygrałam!
Zeka: Mogli by wszyscy ze mnie zejść!?
Sam: Chyba najmniej cierpię!
Lemux: Weź zejdź z mojej głowy!
Azz: Jestem drugi z dołu! Zejdźcie ze mnie!
Jeka: A jak zejść?
Lemux: Zacznijmy od ciebie! Zeskocz z nas!
Jeka: A racja!
I zeskoczyła.
Zeka: Głupia zabawa!
Sam: Co dalej?
Lemux: Sam! Ty teraz zejdź!
I zszedł.
Lemux: Teraz ja!
I wyszedł.

Azz: To teraz ja?
Zeka: Nie! Ja!   Złaź!
I zszedł. Wszyscy musieli głęboko oddychać.
Lemux: Cześć! Idę na spacer.
Wszyscy: Hej!
I poszedł. Daleko. Na Złą Ziemię. Spotkał Madre.
Lemux: Witaj ciociu!
I skoczył Szika.
Szika: Rrrrrrrrrraaaaaaaaaaaałłłłłłłłłłłłłłłłł!!!!!!!!!!!!
Lemux: Aaaaaaaaaaaaaaaaaaa!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Szika porwał Lemuxa, i schował go w jaskini. Hieny go pilnowały.
Szika: Teraz idź do Felixa! Powiedz mu to!
I Madra poszła.
Felix: Madra! Jak się cieszę że cię widzę !
Madra: Masz pozdrowienia!
Felix: Od kogo?
Madra: Od nie jakiego, Szika!
Felix: Od tego drania!?
Madra: Mojego męża nazywasz draniem?!
Felix: Co?!
Madra: Mamy Lemuxa! Nie oddamy go dopóki nie oddanie nam tronu!
I uciekła.



sobota, 14 maja 2011

THE LION KING

WALD DISNEY PRESENTS:
                 THE
           LION KING
Mufasa, Skaza, Sarabi, Serafina, Simba, Nala, Czenzi, Banzaj, Ed, Timon, Pumba, Rafiki, Zazu, I inne zwierzęta. - Ulubieni bohaterowie Króla Lwa. Jest ponad 1000 fanów!

Rozdział 20

Tego dnia Natiw, był na spacerze. Był w miejscu, gdzie były dwie jaskinie. W jednej, nikogo nie było, a w drugiej Madra wyjaśniała Szice, swój plan panowania. Natiw nie słyszał tyj rozmowy. Wszedł do jednej jaskini. Na jej suficie u góry, było dużo ogromnych skał.
Madra: Jest okazja, słodziutki!
I Szika wdrapał się na jaskinie. zawołał hieny, i zwalił skały, na stronę wyjścia. Natiw nie miał jak wyjść!
Natiw: Nie! Pomocy! Ach! Pomóżcie mi!
Madra: Ahahahaha! Nigdy z tamtędy nie wyjdziesz! Ha ha!
Natiw: Madra! Pomóż mi!
Ale Madra poszła, a z nią inni.
Natiw: Aaaaaaaa!!!!!!! Pomocy!!!!!!!!!!!!
Nie daleko jaskini, leciał Zazu. I usłyszał wołanie! Na szczęście, w jaskini, była malutka dziurka.
Zazu: To ty panie?
Natiw: Ach Zazu pomóż mi!
Zazu: Zwołam pomoc!
Po jakimś czasie, zjawili się, Felix, Mira i dwie inne lwice.
Pomagali, Natiwowi wyjść. Usunęli porę kamieni. Ale i tak został jeden największy, który zajmował bardzo dużo miejsca!
Felix: Nie uda nam się! Jest nas tylko pięciu!
Nagle zjawił się Naliw.
Naliw: Już nie jest pięciu!
I pomógł im. Niedaleko, pałętali się Timon i Pumba. Zauważyli, że przyjaciele potrzebują pomocy. Pumba wziął rozbieg i.........
Pumba: Wskakuj Timon!
Timon: Tak jest! Przyjacielu! Do akcji!
......... runął w skałę. Jedna skała zmieniła się w pięćdziesiąt  małych skał. A Timon i Pumba mięli po jednym guzie. Ale się nie gniewali, nawet się cieszyli że mogli pomóc przyjacielowi. Przybiegła Santta, z Lemuxem.
Santta: Co się stało?!
Lemux: Tato, dlaczego ta jaszczurka i ten dzik mają guzy?
Timon: Jaszczurka? Czekaj ty! Trzymajcie mnie! Bo zaraz wezmę mu przywalę!
Pumba: Mały, jestem guziec, a on surykatka.
Timon: Właśnie surykatki żeś nie widział? Matko! Jak ten Felix wychowuje to dziecko co?!
Felix: Ale to mój wnuk!
Lemux: Mamo wracajmy do domu!
Santta: Jeszcze chwilkę!
Pumba: Jak masz na imię?
Lemux: Jestem Lemux. Nie bijcie mnie. Proszę.
Pumba: A dla czego mielibyśmy cię bić?
Lemux: Ba ta jasczu. Yyyyyyyy....... Surykatka. Tak?
Pumba: Surykatka, ci powiedziała?
Lemux pokiwał głową.
Lemux: Jak masz na imię?
Pumba: Mam na imię Pumba. A on Timon.
Lemux: Cześć Timon! Co tu się stało?
Timon: Mama ci powie!
Santta: Synku, chodź!
Lemux: A oni też mogą?
Santta: To się zapytaj. Śmiało!
Lemux: Idziecie ze mną?
Timon: Dobra! Wybaczam ci!
Pumba: Timon chodźmy!
Timon: No dobra!
I poszli. Na Lwią Skałę przyszedł Rafiki, żeby wyleczyć guzy.
Rafiki: Musicie te liście trzymać na guzach przez całą noc. Inaczej ich nie uleczycie!

piątek, 13 maja 2011

Rozdział 19

I Tekla uciekła. Nawet nie wiadomo gdzie. Natiw chciał poznać brata.
Natiw: Hm... Kto by wiedział? A z resztą!
Naliw: Witaj! Co się stało?
Natiw: Ach, czy miałem brata?
Naliw: Tak miałeś. Niemiłego Zimma.
Natiw: Aha!  A jak umarł?
Naliw: Cóż, ty sam musisz to wiedzieć. Jesteś ostatnią osobą, która mnie o coś zapytała.
Natiw: A dlaczego?
Naliw: Ty się sam domyśl......
 A następnego dnia.....
Natiw: Santta....
Santta: Ciii. Ten dzień pozostaw w ciszy.
Natiw: Tak to bardzo romantyczne!
Santta: Chcesz się w tym dniu kłócić?
Natiw: Nie!
Rafiki: Czy chcecie być razem, na zawsze?
Santta: Tak.
Rafiki: A czy chcecie się razem kochać i szanować? Oraz oddawać szacunek?
Natiw: Tak, chcemy.
Rafiki: W takim razie już jesteście razem! I nic was nie rozłączy!
A po 3 godzinach.....
Natiw: Mama?
Tekla: Synku. Ja.
Padła. Była cała w ranach. To była sprawka hien.
Natiw: Och mamo!
I odeszła:(
2 lata temu Lwia Ziemia wyglądała tak samo. Tylko że rządził kto inny. Oczywiście że Natiw, i Santta.
Tylko że Madra się wściekała.
Madra: Ach! To mogłam być ja! Och co zrobić?
Po miesiącu Santta miała lwiątko. Jego. Prezentacja była jak najszybciej.

Wszyscy byli. Tylko Madra nie była. Przypominała sobie Skazę.
Madra: Ach! Skaza, zawsze miał rację! Najsilniejsza jest przemoc!
Mira: Felix.
Felix: Tak.
Mira: Pamiętasz nas?
Felix: O tak Miro! Było dokładnie tak samo!
Santta: A jak go nazwiemy?
Natiw: Myślałem nad tym.
Santta: I co?
Natiw: I nic mi nie wpadło do łba!
Santta: To ja wymyślę! Lemux?
Felix: Podobne do mojego!
Santta: O to chodzi! By nigdy nie zapomniał dziadka.
A Madra nadal była w jaskini. Poczuła głód. Akurat nie daleko był ptaszek.

Madra: I czego się boisz? Że cię zaraz zjem? Ha! Wiesz co ci powiem? Ha! Użyję przemocy! Użyję przemocy jak Skaza! Ha ha! A ty mały bezradny, nikomu nie powiesz! Ha! No to do zobaczenia!
I zjadła go. W jaskini pojawił się Rafiki.
Rafiki: Co planujesz? Zazdrościsz. Tak?
Madra: Spadaj! Głupia małpo!
I poszła. Była zła także z samotności. I tak by nie wyszła za Rówena. To był jej brat. Udała się na Złą Ziemię. Gdzie wszyscy poumierali z głodu. Były same kości.Nagle zobaczyła nieznajomego lwa.
Madra: Kim ty jesteś? I co tu robisz?
Lew: Najpierw mi powiedz kim ty jesteś!?


Madra: Jestem Madra! Siostrą królowej Lwiej Ziemi!
Lew: To co tu robisz? Chyba cię nie wygnali!
Madra: Nie! Po prostu przyszłam. Z nudów!
Lew: Ach! To dobrze! Myślałem że posłannik na zabicie!
Madra: A kim jesteś?
Lew: Jestem Szika!
Madra: Witaj Szika!
Szika: Ha!
Madra: O co ci chodziła z tym posłannikiem?
Szka: Nic! Ach! Król Felix mnie wygnał. Kazał zabić! Ale mu uciekłem! Teraz się boję o siebie! Miałem brata, i dwie siostry! Ale ich dopadli!
Madra: To smutne! Też miałam brata! Ale go hieny zabiły!
Szika: Ja lubię hieny! Małe szczeniaczki! Zawsze uwierzą! Można je wykorzystać!                                        
Madra: Mi nie został żaden partner!
Szika: Mi też nie została ani jedna partnerka!
Mara została tam na miesiąc. W tym czasie Lemux dorastał!
Lemux: Mamo! Gdzie ciocia?
Santta: Nie wiem, zaraz wróci.

wtorek, 10 maja 2011

Rozdział 18

Madra opowiedziała tą historie Natiwowi.
Natiw: To bardzo miłe że Santta, ci pomogła.
Madra: Tak! Zasługuje na nagrodę.
Natiw: Tak!
4 miesiące później....... Natiw rozmawiał ze Santtą.....
Natiw: Santta....
Santta: Tak?
Natiw: Czy wyjdziesz za mnie?
Santta: Och Natiw...... Teraz? Och słodziutki! Tak!
Natiw: Wspaniale!
Santta powiedziała Mirze.
Mira: To wspaniała wiadomość!
A Natiw Felixowi.
Felix: Nie mogliście wcześniej? Synu! Ja to przewidziałem!
Natiw: Na prawdę?
Felix: Żebyś wiedział co ja miałem w twoim wieku. Tekla żuciła się na mnie z zachwytu, i radości!
Natiw: Kochasz ją?
Felix: Oczywiście że tak! Cofnąłbym się w czasie i powiedział młodemu sobie, co się stanie....
Natiw: Bo teraz wiesz! Bo to przeżyłeś!
Felix: Tak! Przypomnij sobie brata!
Natiw: Ja nie miałem brata!
Felix: Jak to? Zapomniałeś? Zimm!
Natiw: Nic mi to imię nie przypomina!
Felix: Zapytaj Tekli!
Natiw: Dobrze!
I poszedł.
Natiw: Mamo! Miałem brata?
Tekla: Chyba tak!
Natiw: Chcę wiedzieć!
Tekla: Nie wiem! Spytaj się ojca!
Natiw: Ale on nie wie!
Tekla zaczęła uciekać.
Natiw: Nie! Czekaj! Wracaj! Stój!

poniedziałek, 9 maja 2011

Rozdział 17

Lwia Ziemia pogrążyła się w smutku.
Timon: Ach Pumba! Odchodzić czy nie?
Pumba: Ooo.... Ale pomyśl Timon. Lepiej by było pójść. Poszukać dziewcząt. Bo to nam zleci. Tak szybko jak mucha w gardle.Zestarzejemy się, umrzemy, a nie będzie więcej nas. Bo nie mamy rodzin.
Timon: No tak! Nie pomyślałem! A więc szukajmy!
I poszli w świat!!!!!!!!
Felix: Gdzie oni są?
Tekla: Kto?
Felix: Timon, i Pumba! Miałem z nimi porozmawiać!
Zazu ( właśnie przyleciał ) : Witajcie moi mili! Wiem że jest wam, i nie tylko, bardzo smutno. Ale mi szczęści się uśmiechnęło. Spotkałem nie złą ptaszynę. Niestety. Nie mieszka na Lwiej Ziemi, tylko na Rajskiej ziemi. Nie długo będą jajka! A Więc żeby powiększyć rodzinę, mószę na parę miesięcy odejść.
Felix: To leć!
I Zazu poleciał. Minęło parę miesięcy. Zazu ze swą ptaszyną Taną zajęli jedną z gałęzi jednego drzewa, przy Lwiej skale. Tana nie długo wyszła za Zazu. I mięli trzy jajka. Po trzech miesiącach wykluły się ptaszki. Dwa chłopcy i jedna dziewczynka.
Zazu: Piękne!
Tana: Tak.
Zazu: Jak je nazwać?
Tana: Sek.
Zazu: A Drugi?
Tana: Rukan.
Zazu: A dziewczyna?
Tana: A Jak chcesz?
Zazu: Kanta.
Tana: Pięknie.
Felix podszedł do drzewa Zazu.
Felix: Cześć! Jest Zazu?
Zazu: Jestem, jestem!
Felix: Chciałem się dowiedzieć co u was słychać?
Zazu: Są już ptaszki!
Tana: Właśnie je nazwaliśmy!
Felix: Jak?
Tana: Sek, Rukan i Kanta.
Felix: Fajne imiona! Zazu! Myślałem o tych ptaszkach i wiesz? Daję ci wolne! Na ile tylko chcesz! Bo teraz musisz pilnować gniazdo bo jakieś zwierzęta mogą je pożreć! A za tem nie było by fajnie gdybyś się jeszcze męczył ze służbą królewską.
Zazu: Dzięki!
Felix: Nie ma za co!
I poszedł. Pięć lat później..... Natiwowi zaczęła rosnąć grzywa. Rówenowi też. A ze Santty i Madry robiły się już damy. A ptaszęta, już wyleciały z gniazda.
Felix: Jak zwykle!
Madra: Rówen. Pójdziesz ze mną na spacer?
Rówen: Oczywiście że tak!
I poszli. Poszli nad wąwóz ( w którym zginął Mufasa ) .
Sim: Zamknij się! Ty głupia hieno! O! To przyjaciele naszego Zimma!
Hiena: Na nich!
I zepchnęła z niespodziewanie Madrę na dół. Nie spadła, bo ledwo się utrzymała pazurami.
Rówen: Nie!
Sim: Chociaż raz się przydała!
I Sim pobiegł i zepchnął Rówena.
Madra nie wiedziała co robić. Sim już umiał porządnie zepchnąć. Tak porządnie że Rówen nie miał się jak uczepić.
Madra: Pomocy!
Hieny śmiejąc się poszły.
Madra: Niech mi ktoś pomorze!
Nastał wieczór. Madra ledwo co się trzymała. Gdy nadeszła Santta.
Madra: Jak się cieszę że cie widzę!
Santta: Gdzie Rówen?
Madra: Hieny go zepchnęły. I jest na dole!
Santta: Chodź pomogę ci !
Madra: Dzięki!
I wróciły do domu.

Rozdział 16

Następnego dnia, Felix się obudził. I nawet nie pamiętał o prośbie do Miry. Spotkał Zimma.
Felix: A do kąt to?
Zimm: Spadaj!
I poszedł. Felix nawet nie myślał o tym żeby pójść za nim. Zimm poszedł do hien które miały swoją siedzibę na miejscu zwanym ,, Hienia Posada .'' Tam miał przyjaciela- Sima.
Sim: O chłopcy! Popatrzcie kto do nas przyszedł! Ej, Zimm masz coś do żarcia?
Zimm: Nie! Nie mogę polować, a rodzice każą mi jeść wszystko!
Sim: Ale zawsze przynosiłeś!
Zimm: Tak! To prawda! Ale wiem jak to znów przywrócić!
Sim: Jak?
Zimm: Po prostu, zabijcie Natiwa!
Sim: Po co?
Zimm: Bo w tedy rodzice będą pogrążeni w smutku, i nie będą patrzeć czy jem, czy nie! Nie będą też zwracać uwagi, gdzie idę!
Sim: Tak! Tak! Jesteś genialny!
Zimm: Wiem!
Następnego dnia.....
Zimm: Natiw.... Ja nie chciałem być dla ciebie nie miły. Przepraszam!
Natiw: Dziękuję. I wybaczam ci. Nudzi mi się. Mógłbyś się ze mną pobawić?
Zimm: Tak, ale gdzie indziej. Tu nie ma dużo miejsca!
Natiw: Dobrze!
I poszli na miejsce pełne skał. To było miejsce na które Zimm umówił się z hienami. A one ukryły się między skały.
Zimm ( szepnął ) : Do ataku!
I w tej chwili hieny rzuciły się na Natiwa.
Natiw: Pomóż! Zimm! Ratuj!
W tej chwili Felix był na spacerze. Nie daleko lwiątek. Usłyszał krzyk Natiwa.
Felix: Natiw!?
I pobiegł jak najszybciej w miejsce zdarzenia. Rzucił się w hieny. Uratował Natiwa. I puścił hieny z litości.
Felix: Co się stało?
Natiw: Zimm! Wybaczyłem! A on mnie zwiódł!
Felix: Chodź tu Zimm!
Zimm: Co?
Felix: Porozmawiamy w domu!
I wrócili.
Tekla: O nie! Co ci się stało?
Natiw: To, to Zimm!
Felix: Już ja z nim pogadam! Zimm! Chodź ze mną na szczyt Lwiej Skały!
Zrobił się już późny wieczór.
Zimm: Co?
I Dostał!
Zimm: Oszalałeś?!
Felix: Wwwwwrrrrrrrr!! Idź! Jeśli ci życie miłe!
I Zimm, na prawdę się przestraszył. Pobiegł do jaskini i zasnął.
Tekla: Co ci strzeliło do łba?
Felix: Nie twoja sprawa!
A następnego dnia........  Zimm poszedł na Hienią Posadę.
Sim: O przyszedł nasz kochany zdrajca i kłamca!
Zimm: Przepraszam!
Sim: Za co? Za nie udany obiad? Czy za to że twój tata o mało nas nie zabił?
Zimm: Nie chciałem!
Sim: Za późno!
I wszystkie hieny rzuciły się. Ale na Zimma!
Zimm: Przestańcie!
Sim: A co nam zrobisz? Sam?
W tej chwili rozległ się ryk Felixa.
Zimm: Tata?!
Felix: Tak!
Ale hien było dużo! Z 200....... Wystarczająco..... Żeby........ Zabić Zimma! Gdy już go zabiły, poszły sobie. Krzycząc: Ha ha ha ha !!!!!!!!!! Hi hi hi !!!!!!!!!! He he he!!!!!!!! Ho ho ho ho !!!!!!!!!!
Felix: Nie!
Rócił do domu mówiąc wszystkim że Zimm nie żyje.




Myślicie że śmierć Zimma to: Smutek, czy radość?
Odpowiedzcie w komentarzach!





 

piątek, 6 maja 2011

Rozdział 15

Felix: Witajcie dzieci!
Santta: Dzień dobry panu!
Rówen: Cieszę się że pan przyszedł!
Felix: Dla czego?
Rówen: Bo Natiw chciał z panem porozmawiać.
Felix: No to pójdę.
Spotkał Natwa.
Felix: Witaj synku!
Natiw: Tato! Muszę odejść!
Felix: Dla czego?
Natiw: Bo jak chciałem się pobawić z Zimmem, to on mi po pierwsze, powiedział że nie mogę się bawić, a po drugie, powiedział że jak będzie królem, to mnie zabije! Bo on jest starszy!
Felix: Nie martw się. Zimm, dostanie nauczkę. A ja dopilnuję żeby cię nikt, nigdy nie  zabił.
Natiw: A mogę ci ufać?
Felix: Oczywiście że tak! Mamie z resztą też.
A Zimm z ukrycia, patrzył na to wszystko.
Zimm: Wrr! Szczeniak naskarżył na mnie! Na starszego brata!
Felix: Nie myśl Zimm, że cię nie widziałem! Chodź tu!
Zimm: Dobrze!
Felix: Jeśli to się powtórzy!
Zimm: Dobra, dobra! Zrozumiałem!
Felix: Wrrrrrrrr!!!!
A następnego dnia......
Felix: Myślałem.... Bo one już są takie duże! Wyglądały jakby już było po prezentacji!
Tekla: Tak, to prawda.
( Sorki, taki był obrazek. )
( A Felixowi, z wiekiem grzywa zmieniła kolor. )
Natiw: Nudzi mi się.
Zimm: To się patrz na dół, idioto!
Felix: Zimm!
A po prezentacji.....
Rafiki: Felix, ty źle wychowujesz, Zimma.
Felix: Na co się do zrobić?
Rafiki: Spytaj, starsze lwice.
Felix: Ale ja jestem królem, i ja wiem co mam zrobić!
Rafiki: No to co?
Felix: Eeeemm........ Nie wiem. Ale nie chcę się wstydu najeść.
Rafiki: To poproś, Mirę. Ona też jest zwyczajna.
Felix: A, dziękuję za radę.
Rafiki: Jakby co, zawszę możesz, mnie o coś prosić.
I Rafiki poszedł na swoje drzewo. Felix wolał od razu poprosić Mirę.
Felix: Mira. Mogłabyś zapytać inne lwice, jak wychować takie lwiątko, jak Zimm?
Mira: A dlaczego?
Felix: Bo ja nie wiem jak. I nie chcę się wstydu najeść.
Mira: Dobrze.
I poszła. Po jakimś czasie wróciła.
Felix: No nareszcie! 4 godziny na ciebie czekam!
Mira: Przepytałam wszystkie lwice. Powiedziały, że nie wiedzą jak. Ale jedna powiedziała: ,, Możesz go wychować jak tylko chcesz.''
Felix: A, czyli nikt nic nie wie.
Mira: No ze Złej Ziemi, też nikt nie wiedział!
Felix: To byłaś też na Złej Ziemi!!!!!!!!!!!??????????????!!!!!!!!!!
Mira: Tak.
I Felix zemdlał.
Tekla: Co tu się stało?!
Zawołała Rafikiego.
Rafiki: No cóż, to tylko zwykłe przestraszenie. Za chwilę się obudzi.
I Rafiki poszedł.

czwartek, 5 maja 2011

Rozdział 14

I jak Felix powiedział, z samego rana ruszył na Rajską Ziemię. A gdy tam doszedł.....
Wszystkie surykatki: Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa!!!!!!!!!! Lew!!!!!!!!!Pożre nas żywcem!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Timon: Spokojnie!!!!!!! To tylko, Felix!
Wszystkie surykatki: Uf!
Timon: Co cię tu z prowadza?
Felix: No to długa historia.
Pumba: Wygnano cię?
Felix: Gdzie! Z kąt?! Jestem ojcem dwóch lwiątek- Zimma i Natiwa.
Timon: Opowiadasz........
Felix: I chciałbym żebyście przyszli na ich prezentacji.
Timon: A kiedy, ona?
Felix: Jutro.
Pumba: To lepiej wracać od razu!
I wrócili.
Felix: Cześć Tekla! Gdzie Zimm, i Natiw?
Tekla: Poszły się bawić z przyjaciółmi.
Felix: A! Jakimi przyjaciółmi?
Tekla: Trzema lwiątkami! Santtą, Madrą i Rówenem.
Felix: A kim jest ich mama?
Tekla: Jedna l lwic urodziła je w nocy, ale rano zmarła.
Felix: I tak teraz będą żyły same?
Tekla: Nie! Ty głuptasie! Zaadoptowali je Mira i Naliw.
Felix: A gdzie się bawią?
Tekla: Pod Lwią Skałą.
Felix: To pójdę się z nimi powitać.

środa, 4 maja 2011

Rozdział 13

Wrócił do domu. Zobaczył Kovu.
Kovu: Ty szczeniaku!
Felix: Co?
Teraz dopiero Kovu uświadomił sobie że te wszystkie zła i krzywdy, to, to nie był Kovu, ale Skaza. Kovu chciał przeprosić ale...
Felix: Podjąłem decyzję!
Kovu: Jaką?
Felix: Odejdź! Nie jesteś jednym z nas! Nie ma dla ciebie miejsca!
Kovu nie chciał odejść. Ale Felix go zmusił. A duch Kiary, patrzył na to, Bardzo, była smutna.
Kovu: Jeszcze wrócę!
Kiara: Kovu. Ty zawsze będziesz w domu!
Ale Kovu nie słyszał. Uciekł na Złą Ziemię.
Gramana: A proszę, proszę! Kto raczył nas odwiedzić?
Kovu: Czego, chcesz Gramano?
Gramana: Tego!
I rzuciła się na Kovu. Kovu uciekał i uciekał, aż uciekł na Lwią Ziemie, do jaskini w której się urodził.
Gramana: Już mi nie uciekniesz!
A Felix, był na czubku Lwiej Skały, i to wszystko, widział.
Felix: Chmm.. Gonić ich czy nie? Gonić!
I pobiegł. Niestety, dobiegł za późno. Teraz zdał sobie sprawę, że jego ojciec, był dobry, i nigdy, nikogo nie zabił. Niestety, Kovu już nie żył. Zabiła go Gramana. Zobaczył też martwe ciało Tommiego. Bo Tommi, od początku tam był. Felix wrócił do domu, opowiedział wszystko, Tekli.
Tekla: To straszne!
Felix: Najważniejsze, że jeszcze jesteśmy my: ja, ty, Zimm, Natiw, Mira i Naliw.
Tekla: Racja. A co z nami?
Felix: Już o nas będą się martwić, Kiara i Kovu, o ile chociaż ich duchy żyją.
Tekla: Kiedy więc prezentacja?
Felix: Za dwa dni.
Tekla: Oj, żeby chociaż Timon i Pumba, wrócili.
Felix: Nie martw, się! Wrócą! Jutro po ich pójdę.

Rozdział 12

Felix zobaczył Teklę z lwiątkami.
Tekla: Nie chciałam żebyś się dowiedział.To się stało pod czas spaceru z Kovu i ...
Felix: Nie musisz się tłumaczyć. .Najważniejsze że mamy dzieci.
Tekla: To dwa chłopczyki.
Felix: Super! Chodźmy, powiedzieć Mirze, Tommiemu i Naliwowi!
Tekla: Lepiej nie tak od razu, najpierw poznajmy ich imiona.
Felix: Zimm?
Tekla: Piękne imię! A drugi?
Felix: Moja mama i mój tata też mieli dwójkę, mnie i Mirę, i tata dał imię mi a mama Mirze. Morze my też tak pojedynczo?
Tekla: Dobrze. Natiw!
Felix: Super! Chodźmy gdzieś!
Tekla: Na spacer?
Felix: Dorze.
A gdy poszli to wszyscy co ich spotkali wołali: A Felix, Tekla! Macie lwiątka? Jakie fajne!
Felix: Mam tego dość.
Tekla: Ja już mogę pójść sama.
Felix: Na pewno?
Tekla: Nie martw się! Jak by co to będę wołała!
A pod czas powrotu na Lwią Skałę...
Felix: Nie martw się! Heh! Timon i Pumba dawno by mi powiedzieli ,, hakuna matata!''

wtorek, 3 maja 2011

Rozdział 11

Minął tydzień... Chyba wiecie co to znaczy? Oczywiście! Felix i Tekla zostają władcami! Niestety Felix nadal wierzy w plotkę o śmierci mamy... Nawet zaczyna go zastanawiać... Ryczeli, ryczeli, ale lwice nie wchodziła na górę. Felix myślał nad tą plotką i myślał aż przyszedł do niego Kovu.
Kovu: Synu!
Felix: Nie podchodź do mnie, ty morderco!
Zaczęła się ich własna bitwa. Kovu rzucił Felixa, jak lalkę. Ale na szczęście zawisł. Kovu odszedł.
W tej chwili przypomniało się Felixowi jego dzieciństwo. Zawołał kilka słów i skoczył na czubek Lwiej Skały. Zauważył Mirę, która była w jaskini, i widziała wszystko.
Mira: Co się stało?
Felix: Nic. Gdzie jest Tekla?
Mira: Poszła na spacer.
Felix: Z kim?
Mira: Z naszym tatą. Pokłóciliście się?
Felix: Tak. Zamordował naszą mamę!
Mira: Kto ci takich bzdur naopowiadał?
Felix: Zazu to widział. I mi wszystko opowiedział.
Mira: Jeszcze się go zapytam.
Felix: No to idź. Znajdziesz go przy wodopoju.
Mira: Dobrze.
 I pobiegła.
Kovu właśnie wrócił ze spaceru, podszedł do syna i zaczął rozmowę.
Kovu: Synu, rozmawiałem z twoją żoną. Wiesz, co mi powiedziała?
Felix: Co?
Kovu: Zapytaj jej się.
I Felix, poszedł. Spotkał Teklę.
Tekla: Chodź ze mną.
I poszli do jaskini. Tam Felix, poznał prawdę. To była jaskinia w której urodził się Kovu.

Rozdział 10

Następnego dnia Gramana przeszła przez Granicę Lwiej Ziemi a Złej Ziemi. Także przekroczyło jej wojsko. Doszli pod Lwią Skałę. Zobaczyła ich Kiara.
Kiara: Odejdź z mego królestwa!
Kovu: Poco tak krzyczysz? Przecież nic....
Gramana: Nic? Jak to?
A jej wojsko było duże! Zaczęła się bitwa.
Gramana: Zostawcie Kiarę! Ja się nią zajmę!
I Gramana mocno uderzyła Kiarę. Bili się, bili się, bili, aż złe lwicę zaczęły uciekać na Złą Ziemię.
Gramana: Wy tchórze!
Została sama, ale uciekła szczęśliwa. A wiecie dla czego? Bo zabiła Kiarę...
Kovu: Nie!
Timon: O kurczę!
Pumba: Ach...
3 lata później, Kovu doznał że nie morze już rządzić. Miał następce tronu - Felixa. Był już dorosły, i wyszedł za Teklę. A Mira wyszła za Naliwa. Tommi był najmłodszy. I jeszcze nie miał żony. Ale mówił sobie ,, to nic .'' Kovu pewnego dnia postanowił porozmawiać z Felixem.
Felix: Nie podchodź do mnie!
Kovu: Dlaczego?
Felix: Nie udawaj niewiniątka! Wiem co się stało! Gramana, podeszła do mamy, ale ty odepchnąłeś Gramanę! I zabiłeś mamę!
Kovu: Kto ci takich bzdur naopowiadał?
Felix: Zazu. Ale on się nigdy nie myli!
Kovu:  Chciałbym żebyś został królem... Pomyśl nad tym...
I Kovu poszedł.
Felix: Królem! Hę!
Tekla: Co się stało?
Felix: Nic. Tekla? Chciałabyś zostać królową?
Tekla: Z tobą, tak!
Felix: Zaczekaj chwilkę.
Poszedł do Kovu.
Felix: Tato. Zastanowiłem się z Teklą. Chcemy rządzić.
Kovu: Synu. Ja to wiedziałem.
Obaj się uśmiechnęli.
Kovu: Masz to jak w banku! Chcecie rządzić za tydzień?
Felix: Jest taka możliwość?
Kovu: Oczywiście że tak!
Felix: Dzięki idę powiedzieć Tekli!

Rozdział 9

Minęły dwa lata. Kiara dalej nie morze wybaczyć Kovu. Lecz postanowiła dać mu jeszcze jedną szansę. Teraz będzie go miała na baczności. Pewnego dnia, gdy lwiątka stały się nastolatkami, Kiara i Kovu poszli na spacer. Kiara zostawiła go samego, a zza krzaka patrzyła co on robi. Zobaczyła nadchodzącą do niego Krachandę.
Kiara: A więc to tak?
I rzuciła się na Krachandę.
Kovu: Co ty robisz?
Nie zdążył dostać odpowiedzi, bo Kiara zabiła Krachandę...
Kovu: Nigdy ci tego nie przebaczę...
I poszli do domu osobno.
Kiara: Timon.
Timon: Tak?
Kiara: Kovu znowu zaczyna...
Timon: Co?! Jak ja mu dam!!!!
Pumba: Co? Kovu znowu zaczyna?
Timon: Weź Kiara z ni porozmawiaj, ja pójdę porozmawiać z Kovu.
I poszedł.
Timon: Ej Kovu stary druhu!
Kovu: Weź daj mi spokój!
Timon: Spokój, spokój? Jakiż spokój? Kiara mi wszystko powiedziała, ponoć znowu zaczynasz, tak?
Kovu: Powiedziałem coś?!
I poszedł. Tego dnia Gramana dowiedziała się że jej ( siostra ) Krachanda została zabita przez Kiarę. Postanowiła się jej odpłacić tym samym...