poniedziałek, 26 grudnia 2011

Rozdział 38

W dżungli zapadła noc. Czyste niebo pokazało gwiazdy. Sizem, Kori, Zara i Farti spali i śnili.
Sizema nagle złapał dziwny sen:
Sizem: Gdzie ja jestem?
Lemux: W twoim śnie.
Sizem: Tata! A gdzie mama?
Lemux: Mama nie może się z tobą spotkać.
Sizem: Dlaczego?
Lemux: Nie martw się! Dopilnuje żeby ci się śnili twoi przodkowie noc, w noc.
Sizem: A kiedy będzie mama?
Lemux: W następnej nocy.
Sizem: Dobrze.
Nagle Lemux zniknął. Ale tego wcale nie chciał! Zaczęło się straszne tornado.
Sizem: Tato! Gdzie jesteś?!
Strix: Hahahahahhahahahahahah!!!!!!
Sizem był w samym środku tornada. W jego ściance sobaczył obraz dużego, dorosłego lwa walczącego z ogromnym, czerwonym lwem. Nagle któryś zaczął strasznie krwawić. Sizem nie wiedział co to morze znaczyć!
Sizem:Niiiiiiiiieeeeeeeeee!!!!!!!!!!!
Kori: Sizem! Sizem! Sizem! Obudź  się!
Sizem: Kori! Muszę iść do Księżyca!
I pobiegł.
Kori: To nie w tą stronę!
Sizem: Nie ważne!
Farti: Gdzie ten mały pobiegł?
Kori: Do Księżyca.
Farti: Ale to nie w tą stronę.
Kori: Też mu to mówiłem.
W tym czasie Sizem jakoś dotarł do Księżyca.
Sizem: Księżycu! Śniło mi się tornado, lwy, tata!
Księżyc: Uspokój się. Twój tata obiecał codziennie cię odwiedzać.
Sizem: A będę codziennie miał koszmary?
Księżyc: To wymaga od początku.
Sizem: To znaczy...........
Księżyc: Jeśli odwiedzi cię tylko mama, albo tylko tata, będziesz miał koszmary, jeśli obaj, to spokojnie prześpisz do rana. No chyba że będzie ci się chciało psi psi.
Sizem: No tak. Ale tata powiedział ,, przodkowie".
Księżyc: Chodziło mi o to, że jak we śnie odwiedzi cię dwoje lwów to nie zaznasz koszmarów.
Sizem: A jak trzy, lub więcej?
Księżyc: To taż nie będziesz miał koszmarów! Na Słońce! Zrozum! Jeden lew - koszmar, więcej lwów - sen!
Sizem: Aha!! To ja już pójdę. Farti na pewno zrobił śniadanie. Ciekawe co to będzie, kiwi, granaty.....
Księżyc: Będą banany.
Sizem: To co to my małpy jesteśmy!?
I poszedł.

sobota, 24 grudnia 2011

Rozdział 37

Sizem i jego nowi przyjaciele poszli do dżungli, do małego tunelu a gdy z niego wyszli....
Sizem: Ła..........
Kori: W twoim starym domu jesz mięso?
Sizem: Z zebry albo antylopy.
Zara: To jest taki problem....
Sizem: Jaki?
Kori: My jak jemy mięso, to z jaszczurki, albo z robaków.
Sizem: Ohyda!
Zara: A tak poza tym to też jemy różne owoce.
Sizem: Owoce?
Przyszedł do nich Farti.
Farti: Tu jesteście! Ja was szukam po całej dolinie!
Sizem: Ty przygotowujesz  jedzenie?
Farti: Tak.
Sizem: A co będzie?
Farti: Pomarańcze.
Sizem: To się je da zjeść?
Kori: Najwyraźniej tak.
Zara: Chodźmy już jeść.
A tym czasem na Lwiej Skale.....
Strix: Nie! Zamawiałem ze słonia!
Lwice: Panie! Słonia nie da się upolować!
Strix: Jeśli nie upolujecie mi słonia, to ja upoluje was!
Lwice uciekły.
Strix: Ha ha.
Rakven: Panie, słoń podepcze te lwice. A jakbyś im nie kazał zapolować na słonia to by żyły, i by polowały na inne zwierzęta przez długo, długo!
Strix: Hmm.... To dobry pomysł, trzeba im kazać upolować coś innego. Zawołać mi tu lwice!
Lwice: Tak panie?
Strix: Upolujcie mi coś innego....... Upolujcie mi 3 zebry!
Lwice: Tak panie!
Pod Lwią Skałą lwice spotkały Rakvena.
Lwice: Dziękujemy.
Rakven: Nie ma za co.
I poszły.

poniedziałek, 26 września 2011

Rozdział 36

Tym czasem na Lwiej Skale Strix panoszył się. Nie wiedział co ma zrobić z królestwem.
Strix: Mam wpuścić wygnańców,  czy żyć według prawa?
I w końcu zdecydował: Gdy Laun będzie miał pół roku, wpuszczę wygnańców!
A u Sizema...
Kori:  Chodźmy nad rzekę. Sizen musi poznać Księżyca.
Szel: Ja nie idę. Musze pójść skombinować obiad.
Zara: Powodzenia!
Gdy tak szli, rozmawiali:
 Kori: Wiedziałem że farti z nami nie pójdzie.
Sizem: Kto?
Zara: Szel, tylko ma taką ksywkę.
Sizem: Aaaa.... A Księżyc...
Kori: Takiego gościa nie ma drugiego w całej Afryce!
Zara: On patrowi przewidzieć co się stanie.
Kori: I przypomni co się wydarzyło.
Zara: A także powie co się dzieje na świecie!
Kori: Wie wszystko!
I doszli do głębokiego lasu, w którym była polana a w niej jezioro o czystej wodzie. Tam nigdy słońce nie zajrzało przez drzewa. W jeziorze stał błękitny lew.
Kori: To właśnie jest Księżyc.
Sizen chciał się przedstawić i zapoznać ale Księżyc zabrał mu głos.
Księżyc: Nie mów nic! Jesteś Sizen twoi rodzice zginęli na wojnie i pochodzisz z Lwiej Skały.
( Księżyc stał do nich tyłem i miał zamknięte oczy )
Sizen: Tak.Skąd wiesz?
Księżyc: Ja nie wiem, ja przeczuwam.
Sizem: chcę wiedzieć co dzieje się na Lwiej Skale.
Księżyc: Strix ma zły plan. Pokonać ma go tylko dzielny wojownik.
Sizem: Co?
Nie uzyskał odpowiedzi bo Księżyc się zanurzył.
Kori: Choźmy na obiad. Farti pewnie czeka.

piątek, 12 sierpnia 2011

Rozdział 35

Sizem już prawie wyczerpał wszystkie siły, gdy dotarł, tam, gdzie żaden lew z Lwiej Ziemi nawet nie ośmielił się pomyśleć by tam pójść. Przeszedł z 300 kilometrów! Oczywiście z krótkimi przerwami, bo by już dawno padł.
Poczuł, że łapy same mu się wginają, i w końcu - Padł!
 Tym czasem na Lwiej Ziemi.....
Strix: Rakven!
Rakven: Panie, prezentacja ma się odbyć dopiero w tedy jak lwiątko otworzy oczy, w przeciwnym razie, nie zobaczy swego królestwa.
Strix: No dobra! Niech ci będzie! A ile mam czekać?
Rakven: A ile już ma?
Strix: Tydzień.
Rakven: Miesiąc.
Strix: Miesiąc? Co będę przez ten czas robić?
Rakven: Poznaj Launa. I zwołaj zwierzęta.
Strix: No dobra.
Chciał zadać jeszcze jedno pytanie, ale Rakvena już nie było.
A z Sizenem...
Ktoś: Hej! Żyjesz? Powiedz coś!
Sizem: Kto to jest.
Sizem obudził się z nieprzytomności. Zobaczył lewka i młodą lwice.

 Lwiczka: Cześć, jestem Zara.
Lewek: A ja, Kori.
Sizem : Jestem Sizem, to to wiem, ale, gdzie ja jestem?
Kori: Na Opuszczonej Ziemi.
Zara: Poznaj naszego brata.
Kori: Zara, Szel, nigdy nie ma czasu.
Zara: A właśnie że ma!
Później było ciągłe: ,, Nie! Tak! Nie! Tak!''
Sizen : Przestańcie!
Ktoś: Kori! Zara!
Kori: To Szel!
Zara: Woła nas.
Kori: Chodź!
Lwiątka biegły przez pewną krainę. W końcu dotarli do nastoletniego lwa.
Szel: Kto to jest?
Kori: To Sizem.
Zara: Uratowaliśmy go na skraju pustyni.












 Ja już muszę kończyć. Do zobaczenia!

HURRRA!!!

 Nominowano nas do nagrody One Lvely Blog Avard przez www.kotyewci.blogspot.com a to jest post z nominacją- http://kotyewci.blogspot.com/2011/08/superwiesci.html :) Serdecznie dziękujemy:)
A oto zasady:
-napisz podziękowania i kink bloggera, który cię nominował
- skopiuj i wklej logo na swoim blogu
- napisz o sobie 7 rzeczy
- nominuj 16 innych cudownych bloggerów
(nie można nominować bloggera, który Wam przyznał nagrodę)
- napisz im komentarz, by dowiedzieli się o nagrodzie i nominacji
 7 rzeczy o mnie:
1 - Mam kotkę Plamcie.
2 - Lubie grać w gry ,, król lew''.
3 - Niebieski to mój ulubiony kolor.
4 - Mam dwa blogi.
5 - Jestem zodiakalnym bykiem.
6 - Mam 9 lat.
7 - Pójdę do trzeciej klasy.

16 bloggerów:
 http://lwia-historia-lwie-pokolenia.blogspot.com/
 To pozdrowionka:)

czwartek, 21 lipca 2011

Uwaga!

                                                                      Kisa:
To znowu ja, Kisa. Widzę że jest słabo z komentarzami! Do póki Rozdział 34 nie biedzie miał chodź jednego komentarza, nie będę pisać kolejnych rozdziałów! A robi się naprawdę ciekawię! 

Rozdział 34

Winn biegł, i biegł, aż w końcu znalazł się w miejscu, które wyglądało, jakby nikogo tam nie było. To było bardzo daleko. Nagle usłyszał jakieś śmiechy.
Ha! Ha! Ha!
Winn: Kto to jest?!
Nagle ujrzał przed sobą hienę.
Hiena: Cześć! Jestem Hiena 272!
Winn: Hej.
Hiena: Mów mi 272.
Winn: A są jeszcze inne hieny?
272: Tak! Oczywiście! Jest nas 3000!
Winn: Aż 3000?
272: Tak!
Tym czasem na Złaj Ziemi.....
Strix: Jaki on słodki!
Zeka: To ona, ty głupku!
Strix: Zamknij się! To on, i nazwiemy go Laun.
Zeka jak chcesz. Ale ja będę mówiła Launa.
Strix: Jak chcesz.
Tym czasem Winn się dogadał z innymi hienami, i już wracał do Sziki. Na Cmentarzysku Słoni znaleźli jeszcze 200 hien, i razem połączyli siły. Było ich już 3201 licząc Winna. Po godzinie dobiegli na Złą Ziemię.
Szika: Winn, widzę że wróciłeś bardzo wcześnie. A więc ile ich masz?
Winn: 3200!
Szika: A ja, rano poszedłam na spacer, i znalazłem 20 chętnych lwic! Jest nas ranem 3225!
Madra: A kto zostanie z Launem?
Szika: Ach, Zeka nie będzie mogła walczyć. A więc jest nas 3224. Ale i tak wystarczy na atak. Nawet jeśli uciekną i potem zawalczą to zginą!
Hieny wybuchły śmiechem.
Strix: Czas na zemstę!
Szika: Strix, mówię ci, ZEMSTA BĘDZIE SŁODKA!
I pomaszerowali na Lwią Skałę. A gdy tam dotarli......
Lemux: Odejdź stąd!
Szika: Nie zamierzam! DO ATAKU!
Walka była groźna. Hieny ciągle wygrywały, ale nie zabijały. W końcu Szika dopadł Lemuxa, który zwisał ze skały.
Szika: No, no, no, kogo my tu mamy? Oddaj mi tron!
Lemux: Szika! Wciągnij mnie!
Szika: Teraz się boisz, o jestem silniejszy!
Lemux: Przepraszam!
Szika: Nie, to ja przepraszam!
Już miał go zrzucić, gdy bohatersko Santta rzuciła się na Szikę.
Santta: Jeśli chcesz go zabić, to najpierw musisz mnie załatwić!
Szika: Aha, chciałem cię zabić później, ale, skoro chcesz..... Hieny! Brać ją!
Hieny szybko się z nią  pobiły. I oczywiście wygrały.
Szika: A więc, Lemuksie jak to mówią na Złej Ziemi: Bywaj!
I go zrzucił.
Szika: Ej, wy, hieny na dole! Możecie go dotłuc!
Nagle Jeka skoczyła na niego od tyłu. Stoczyli walkę. tym razem, to Szika padł ofiarom.
Szybko przyleciał Winn i zabił Jekę. Nagle przybiegł Sizem.
Jeka ( ledwo żywa ) : Sizem, uciekaj! Uciekaj!
Sizem uciekał. a hieny go goniły. ale mały Sizem był szybki. I im uciekł.
Nagle hieny znalazły nowe zdoycze: Cana, Fizza, i Tagę. Keila, Zawa, i Mawa, ratowały swoje dzieci. I im się to udało. Zginęło 500 hien, i wszystkie 20 lwice, nie zapominajmy o  śmierci Sziki!
Po paru minutach, lwice się poddały.
Strix został królem, z Zeką.
A Sizem nadal uciekał.

poniedziałek, 4 lipca 2011

Reklama

Oto film Disney'a, w którym występuje lew!
               Opowieści z
                  NARNII
          Lew, Czarownica i Stara Szafa  
Polecam!






                             

  Kisa

                                                                 
                                                                       
                                                                                                 

Zdjątka 2

Nie którzy lubią oglądać zdjęcia. A więc robię ,, Zdjątka 2 '' dla odwiedzających mojego bloga.

























Rozdział 33

Kilka tygodni temu, Lemux miał złe przeczucia. Pamiętał o groźbach Sziki i Madry. Martwił się...... Tym czasem Sizem miał nowych przyjaciół. Dziś miał ich poznać.
Sizem: Cześć. Jestem Sizem. Pomyślałem że się przedstawię.
Jeden lewek: Cześć! Jestem Fizz.
Lwiczka: A ja, Taga.
Sizem: A ty?
Drugi lewek: Jestem Can ( Kan ).
Fizz: Can jest trochę nie śmiały.
Taga: I zawsze usuwa się w cień.
Can: Morze się w coś pobawimy?...
Taga: W berka!
Sizem: A jak się w to gra?
Taga: To ty nie wiesz? Chodź,  to ci powiem.
Tym czasem Lemux rozmawiał z mamą Fizza ( z Kalią ) , z mamą Tagi ( Zawą ) , i z matką Cana ( Mawą ). Pewnie się zastanawiacie, z kąt one się wzięły......
... Po prostu Lemux ich uratował gdy Szika miał ich roztrzeskać na kawałki. I przyjął je do swego stada.
Tym czasem Szika i Madra przeprowadzili się na Złą Ziemię.
Szika: Jak mógł mnie wyśmiać......
Madra: Szika! Zeka nie długo będzie miała lwiątka!
Szika: To wspaniale! Ile mam jeszcze czekać?
Madra: Jak czekałeś trzy tygodnie, to chcesz wiedzieć ile jeszcze?
Szika: Tak!
Madra: Ha! Jutro będziesz dziadziusiem!
Szika: Co? Jutro?
 Madra: Tak!
Strix: Tato? Nie widziałeś Winna?
Szika: Nie, ani Winna, ani Nidżela.
Strix: A więc, gdzie oni są?
Tym czasem Winn i Nidżel toczyli walkę na śmierć i życie. A gdzie? Na Cmentarzysku Słoni!
Winn: To za zdradę!
Walną Nidżela w łeb i Nidżel poleciał w kości. Te kości były jak by ,, murem '', i na ich czubku leżała ciężka czaszka słonia. Która runęła na Nidżela. Zmiażdżyła go. A Winn Wrócił do domu.
Winn: Ojcze. Zabiłem zdrajcę!
Szika: A kim on był?
Winn : To Nidżel.
Szika: Ha! A więc jednego przeciwnika mniej.
Winn: Kiedy atak?
Szika: Po jutrze. w tym czasie ty, będziesz musiał znaleźć armię tych, co nam pomogą!
Winn: Mam zacząć szukać?
Szika: Tak. I niech duch Skazy będzie z tobą.
I Winn poszedł.

środa, 22 czerwca 2011

Rozdział 32

Miesiąc temu......
Lemux poszedł na spacer. Szedł po pustyni. Szedł, aż spotkał lwiątko.
         Lemux: Ej! Zaczekaj! Ktoś ty?
Lwiątko: Dzień dobry! Ja nie mam imienia, rodzice nie zdążyli mi go dać.
Lemux: A gdzie twoi rodzice? I co to znaczy ,, nie zdążyli '' ?
Lwiątko: Miałem mamę, tatę, siostrę, i brata. Ale pan Szika napadł na nas i zabił moich rodziców. A rodzeństwo zabiła pani Madra. Na szczęście mi się udało uciec.
Lemux: A z kąt pochodzisz?
Lwiątko: Z Rajskiej Ziemi.
Lemux: A kiedy Szika i Madra na was napadli?
Lwiątko: Przeszło 3 miesiące.
Lemux: A ile masz miesięcy?
Lwiątko: 4 miesiące i tydzień.
Lemux: A chciałbyś mieć rodzinę?
Lwiątko: Tak! Jakąkolwiek! Oprócz rodziny pana Sziki!
Lemux: Chodź ze mną. Nie długo będziesz miał rodzinę.
I doszli na Lwią Skałę.
Lemux: Co się stało?!
Zazu: Panie. Twoja żona miała wypadek. Rakven ją już wyleczył. Lecz już nigdy nie będzie miała dziecka.
Lemux poszedł do niej.
Jeka: O. Lemux. Kto to?
Lemux: Osierocone lwiątko. Morze.... No wiesz...... On...... Morze dołączyć do naszej rodziny?
Jeka: Pokarz mi się młodzieńcze. Jak masz na imię?
Lwiątko: Nie mam imienia.
Jeka: No dobrze. Należysz do naszej rodziny. Od dzisiaj mów mi mamo.
Lemux: A mi tato.
Lwiątko: A jak mam na imię?
Lemux: Właśnie.
Jaka: Imię na ,, S '' ..........
Lemux: Potem ,, i ''.
Lwiątko: Potem  ,, z ''. No co? Po siostrze.
Jeka: ,, e ''.
Lemux: ,, m ''.
Lwiątko: Sizem?
Lamux: Tak! Sizem ( czytaj Szizen ).
Jeka: Masz na imię Sizem!
Sizem: Dziękuję!
Wieczorem Lemux poszedł na trochę długi spacerek. Położył się, na mięciutkiej trawie, i spoglądał w niebo. Nagle zobaczył, na niebie dziwnego lwa.
Lew: Jestem Woriis - biologiczny ojciec Sizema. I bardzo ci dziękuję za to, co zrobiłeś mojemu synowi.
Lemux: A jak doszło do zabicia cię?
I Woriis opowiedział królowi jak to się stało. A tym czasem na Lwiej Skale silna  moc obudziła Sizema. Lwiątko wyjrzało z jaskini, i zobaczyło swojego Biologicznego ojca. Co sił w łapkach pognało w jego stronę. Gdy tam dotarł to jego prawdziwy tata zszedł na ziemię. Jak by był żywy. Potem, bawił się, ze swoim synem przez całą noc. Potem, Sizem pożegnał się z Woriisem, i poszedł ze swoim nowym tatą, do domu.

piątek, 17 czerwca 2011

rozdział 31

Minęło parę miesięcy. Lemux, miał zostać królem. Ale Lwia Ziemia go nie akceptowała. A najbardziej z nich nie akceptował Winn. Kiedy Lemux wyszedł na szczyt Lwiej Skały, by zostać królem, wszyscy zaczęli krzyczeć i się sprzeciwiać.
Słonie: Nie chcemy go tu!
Żyrafy: Nasz król ma być delikatny, i z plamką? Ha! W życiu nie mieliśmy mieć takiego idiotę!
Małpy: On nie może być królem!
Nie daleko Lwiej Skały czaiła się Madra w wysokiej trawie. Wszystko widziała i słyszała.
Madra: A więc mój plan się nie uda! Nie zostanie królem! Ale zaraz,.....
Winn: Wszyscy się tobie sprzeciwiają! Oddaj mi tron!
Santta: Nie! Lemux, nie zwracaj na to uwagi! Bądź królem!
I już miał zaryczeć, ale Winn tak szybko wspiął się na Lwią Skałę, i skoczył na Lemuxa. Santta pomogła synowi walczyć, ale Winn był bardzo silny. Aż w końcu skoczył Nidżel. I walczyli razem. Pokonali Winna. I go wygnali. Winn po drodze spotkał Madre.
Madra: Nie pytaj tylko chodź!
I pobiegli na Hienią Posadę.
Lemux: Wwwwwwwwwwwwrrrrrrrraaaaaaaałłłłłłłłł!!!!!!!!!!
Jeka: Rrrrrrrał! Wrał! Wwwwwwwwwwrrrrrrraaaaaaałłłłłłłł!!!!!!!
Gepardy: Skoro, on nas, jego ludu, nie słucha, to chodźmy  stąd.
Inne zwierzęta: Tak! Wolelibyśmy już Winna!
Lemux: Co?
Jeka: Straciliśmy królestwo!
Madra ( właśnie się zjawiła ) : A więc oddaj je nam!
Santta: Nie! Nigdy w życiu!
Szika: A jednak oni was nie chcą!
Lemux: Nie!
Madra: Przestraszysz nas?
Lemux: RRRRRRRRRRRRRRRAAAAAAAAAAAAAAŁŁŁŁŁŁŁŁ!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Szika: Tylko na tyle cię stać?
Lemux: WWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWRRRRRRRRRRRRRRRRAAAAAAAAAAŁŁŁŁŁŁŁŁŁŁ!!!!!!!!!!!!
Tak zaryczał, że było czuć jego oddech. Szika i Madra, już trochę się przestraszyli, i uciekli.

środa, 15 czerwca 2011

Rozdział 30

Natiw: Synu. Bardzo mi przykro, że ta skończona małpa, yyyyy.... No wiesz...... Avan zasłużył na śmierć.
Lemux: Tato, kiedyś mi mówiłeś że, między nami jest magia...
Naiw: Bo tak jest.
Lemux: Może to troszkę nie grzeczne pytanie, ale..... Kiedy będę królem?
Natiw: Oj, synu, synu. Ja, kiedy byłem w twoim wieku, zadałem to samo pytanie.
Lemux: No a więc?
Natiw: No cóż, następcy tronu, odziedziczą tron po śmierci króla. Jeśli nawet królowa żyje, to musi być inny władca.
I Natiw poszedł.
A tym czasem na Hieniej Posadzie.....
Glinn: Uwaga hieny, i nie tylko hieny: Ja, i hienia rada, postanowiliśmy wywołać wojnę przed czasem! Co wy na to?
I nagle przyszli wygnańcy.
Glinn: A co to? Podarunek dla mnie? Och! Nigdy nie dostałem...... Małpiego mięsa! Chętnie spróbuję!
A na Lwiej Skale......
Do Lemuxsa przyszedł nie znany pawian.
Nieznany pawian: Witaj, Lemux. Widziałem, to, co mój brat zrobił. Ach! Gdzie moje maniery? Jestem Rakven.
Lemux: A więc ty jesteś bratem mordercy?
Rakven: Tak. Kiedyś, Rafiki mnie uczył, na swego zastępce. Ale kiedy okazało się, że jeszcze morze posłużyć parę lat, to  wtedy wypędził mnie jak ,, za próg .''
Lemux: To bardzo miłe. Będziesz zastępcą Rafikiego?
Rakven: Tak.
Lemux: To dobrze.
I pawian poszedł. Po paru minutach  zjawiły się hieny, Szika, Madra i Strix.
Madra: To koniec! Ha ha! Marzyłam o tym.... Od lat!
Glinn: Na niego!
Lemux był sam, bo Natiw poszedł na spacer z Santtą, A lwice poszły na polowanie. Był jedynie Azz. Sam, nawet nie wiadomo gdzie był.
Lemux: Aaaaaa!!!!!
Szika: Zostawcie go! Ja się nim zajmę! Otoczyć teren ze wszystkich stron!
Lemux: Szika! Aa.
Lemux maił na pysku wielką ranę, która krwawiła aż miło! Cały jego pysk był czerwony.
Zaczęła się bitwa. Azz zobaczył, że Lemux potrzebuje pomocy.Jak najszybciej pobiegł na Lwią Skałę. Szika przewrócił przeciwnika grzbietem do góry i położył łapę na szyi Lemuxa, i zaczął dusić.Na szczęście Azz przybiegł i obronił przyjaciela. Potem przybył Natiw z Santtą. I zaczęli walczyć. Nagle, nie wiadomo z kąt zjawił się Sam. I pomógł im.
Natiw: Szika! Zostaw mojego syna! To nasza sprawa!
Szika: Dobrze! I tak ten twój potomek prawie nie żyję! Ha ha ha!!!!
I zaczęli walczyć. Nie daleko lwice, wracały z polowania. Gdy zobaczyły ich bitwę, to zdobycze same wyleciały im z pyska. Ile sił w łapach pognały na Lwią Skałę. Byli by tak dłużej walczyli, gdyby nie rozpętała się burza, i nie strzelił piorun. Pożar, wywołany przez pioruna, rozległ się na całą Afrykę! Zabił wszystkie hieny, Azza, Sama, piątkę innych lwic,  a tak że Natiwa. Lwia Ziemia była zniszczona. A poranione lwy wyleczył, doskonały dr. Rakven.

czwartek, 9 czerwca 2011

Rozdział 29

Winn: Wróciłem, panie.
Natiw: Czego tu szukasz? To nie jest twój, dom.
Winn: Przyjmij mnie! Znam spisek Madry!
Natiw: Co? Znasz jej plan? A ma jakiś?
Winn: Tak! Ja jestem jaj synem, i mogę zgadnąć, co teraz robi?
Natiw: To powiedz!
Winn: Czekaj... Układa plan z królem hien.
Natiw: Zazu! Leć nad Złą Ziemię, i zobacz, co robi Madra?
Zazu: Tak Panie!
A po chwili....
Zazu: Panie. Madra, układa plan z jakąś hieną.
Natiw: Leć już Zazu! Gratulacje, Winn. No dobrze. Przyjmę, cię.
Winn: Na prawdę? Och dziękuję!
Natiw: Ale tylko na próbę.
Winn: Co?
Natiw: Zdradź mi ten plan.
Winn: Oni planują wojnę! Za miesiąc, trzy tygodnie i dziewięć dni!
Natiw: Dobrze! Sprawdzimy, cię. Jeśli to się stanie, przyjmę cię. Jeśli nie, to chyba wiesz co będzie?
Winn: O tak! Chyba?
Natiw: Świetnie! Już się nie mogę doczekać!
Nagle przyleciał Zazu.
Zazu: Panie! Santta dzisiaj... No wiesz? Wyda na świat lwiątka.....
Natiw: Gdzie ona jest?
Zazu: Na drzewie, Rafikiego, bo on nie może już składać wizyt domowych, ponieważ uczy innego pawiana, na swojego zastępce.
Natiw: Dobrze!
I poszedł tam.
Winn: Miesiąc, trzy tygodnie, i dziewięć dni. A jak zrezygnują?
A na drzewie Rafikiego......
Rafiki uczył Avana ( bo tak miał na imię uczeń Rafikiego ) Pomagać przy porodzie.
Rafiki: Przepraszam, Santto, ale muszę mieć zastępce, i muszę go nauczyć.
Santta: Dobrze.
A po paru minutach....
Rafiki: Dobrze Avan! A teraz płeć....
Avan: Dziewczynka!
Lemux: Santta!
I Lemux i Santta, przytulili się do córki.
Avan: Rafiki. Czy ja będę miał prezentację, z nią?
Rafiki: Tak. Ale niestety, ja nie dożyję.....
I lwy podziękowały, i poszły. Został tylko Natiw.
Natiw: Rafiki. Musisz odejść?
Rafiki: Tak, niestety. Nic nie trwa wiecznie. Prezentowałem Mufasę, i ile lat temu umarł..... Ja też kiedyś muszę. Z wiekiem, tracimy i siłę. I mam teraz, taki, stary i słaby, podnosić lwiątko? Natiwie, nic, nie trwa wiecznie.
I Natiw poszedł. A Avan, szykował się na prezentację. Rafiki położył się spokojnie, na jednej, grubej, gałęzi, i odszedł :(
Po miesiącu, lwiczka otworzyła oczka. Avan, już na to czekał. Z radością wyszedł na szczyt Lwiej Skały.

 Nagle, zachwiał się. Małe kamyczki poleciały w dół. A że miał, mały lęg wysokości, o którym zapomniał ze szczęścia i radości, ktoś spadł, ale nie on. Tylko....
Lemux: Nniiiiiiieeee!!!!!!
....... liczka!
Avan: Uf! Dobrze że żyję!
Lemux: Na pewno?
I czaił się po małpy.
Lemux: Będziesz mi tu cyrki robił?!
Avan: Nie! Nie jedz mnie! Zrobię wszystko!
Lemux: Nie Avan. Nie ma dla ciebie litości! Ani pół procenta!
I rzucił się na pawiana.  Zagryzł go. I tych co się śmiali, wygnał, i kazał dać ciało Avana na pożarcie hien.
Winn: Przykro mi, Lemuxie.

wtorek, 7 czerwca 2011

Rozdział 28

Następnego dnia, Zazu, i inne ptaki wykonywały misję. Polecieli: Zazu, Ken, Dav, Aroz, Azur, Nens, Fexi, Oswimm, Babwii i Vifen. Nie długo, ich oczom ukazał się Winn.
Winn: He! Nie przyjął. Ja się poprawiłem! Nikt nigdy nie będzie widział we mnie dobrego lwa. Tylko ciągle złego! Ja naprawdę się zmieniłem! Nie mogę teraz pójść do matki! Na pewno się dowiedziała... I co by mi w tedy, zrobiła? Skończyłbym, jako pierożki dla hien. I co mam ze sobą zrobić?! Co  mam, zrobić?! Ach! To życie jest bez sensu! Czemu on jest taki?! Lemux, by mnie przyjął. Dla czego są takie prawa?!
Zazu: Ken! Leć szybko na Lwią Skałę, i powiadom króla!
Ken: A o czym?
Zazu: O tym co powiedział!
Ken: Aha! Dobra, już lecę!
Zazu: A my lecimy dalej.
Po paru minutach, lew zniknął im z oczu. Uciekł po prostu. A gnał szybko, tak go Madra wyszkoliła.
Zazu: Gdzie on jest?! Dobrze, ja, Dav i Aroz, lecimy na wschód. Azur, Fexi i Oswimm na zachód. Babwi, na Północ. A Vifen, na południe.
I się rozdzielili.Tym czasem, Winn, poszedł na wschód, ale bardzo szybko. Zatrzymał się na górce.
Winn: Wolałbym, odejść  stąd, niż cierpieć. Życie jest bez sensu.
I nagle pośród chmur, pojawił się Mufasa.
Winn: Czy to Mufasa?
Mufasa: Tak. Twoja matka opowiadała ci o mnie. Ale ja miałem być tym złym.                                                  Winn: Ale ona na prawdę jest zła! Powiedz mi Mufaso, co mam zrobić ze swoim życiem?!
Mufasa: Na pewno je nie trać! Wróć tam! Wróć i powiedz im o spisku, Madry. Przyjmą cię.
Winn: A jeśli nie?
Mufasa: To proste. Będę ich dręczył koszmarami w nocy.
Winn: Dobry pomysł! Dziękuję! Mufaso! Dziękuję!
I pognał na Lwią Skałę.
Mufasa: Ha! Ni ma za co.
A tym czasem, na Lwiej Skale......
Ken: Panie!
Natiw: A Ken! No i jak?
Ken: Śledziliśmy, Winna i on nagle powiedział: ,, Winn: He! Nie przyjął. Ja się poprawiłem! Nikt nigdy nie będzie widział we mnie dobrego lwa. Tylko ciągle złego! Ja naprawdę się zmieniłem! Nie mogę teraz pójść do matki! Na pewno się dowiedziała... I co by mi w tedy, zrobiła? Skończyłbym, jako pierożki dla hien. I co mam ze sobą zrobić?! Co  mam, zrobić?! Ach! To życie jest bez sensu! Czemu on jest taki?! Lemux, by mnie przyjął. Dla czego są takie prawa?!''
Natiw: To świetnie, że tak zapamiętałeś!
Ken: Dziękuję!
Natiw: A on serio, powiedział o tych pierożkach?
Ken: Tak!
Natiw: To ciekawe...
I nagle, na Lwiej Skale pojawiły się pozostała ptaki.
Natiw: A! Świetnie! Santta gdzieś tam jest! Pokaże wam wasze nowe domy!
Zazu: Panie. my go zgubiliśmy. Ale potem znaleźliśmy.... I już jest u stóp Lwiej skały......
Natiw: Co!?

poniedziałek, 6 czerwca 2011

Rozdział 27

2 dni później, Lemux i Jeka wzięli ślub. Na Lwią Skałę przyszedł stary, mądry, pawian Rafiki. Bo co to za ślub bez niego!?
Rafiki: Lemux: Powtarzaj za mną słowa przysięgi.
Lemux: Dobrze.
Rafiki: Ja, Lemux...
Lemux: Ja, Lemux...
Rafiki: ... przysięgam tobie, Jeko...
Lemux: ... przysięgam tobie, Jeko...
Rafiki: ... nigdy nie zostawić w potrzebie ...
Lemux: ... nigdy nie zostawić w potrzebie...
Rafiki: ... i zawsze być wierny, i nigdy nie przestać cię kochać ...
Lemux: ... i zawsze być wierny, i nigdy nie przestać cię kochać ...
Rafiki: ... itd.
Lemux: ... itd.
Rafiki: A teraz ty Jeko. Ja Jeka przysięgam tobie, Lemuxie nigdy nie zostawić w potrzebie, i zawsze być wierna, i nigdy nie przestać cię kochać, itd.
Jeka: Ja Jeka przysięgam tobie, Lemuxie nigdy nie zostawić w potrzebie, i zawsze być wierna, i nigdy nie przestać cię kochać, itd.
Rafiki: Ogłaszam was mężem i żoną!
Lwy, i nie tylko lwy, byli bardzo szczęśliwi. Cała Lwia Ziemia bawiła się do samego rana. Kiedy nastał nowy dzień, przyjęcie się skończyło, i goście powoli wracali do domu. Nie dużo czasu minęło, była już 09:01, kiedy wszyscy goście poszli. Został tylko Rafiki. Podarował im naszyjniki, które sam zrobił. I wtedy wyglądali tak:
Rafiki: Macie, te naszyjniki. Weście je. One nie są zwykłymi naszyjnikami. To są magiczna naszyjniki. Jak byście się kiedyś rozłączyli, nie wiedzielibyście gdzie jest twój mąż, albo gdzie jest twoja żona, jak by się coś jednemu stało to drugi będzie wiedział.
Jaka: Ale jak? Jak będziemy od siebie odgrodzeni?
Rafiki: A widzicie te żółte kawałki owocu?
Lemux i Jeka: Tak.
Rafiki: Jeśli drugi umrze, to zamiast żółtego, będzie czerwony. To jest znak. Obydwa kawałki owocu, są zrobione, z jednego Owocu Miłości.
Założył im na łby, i poszedł.
A tym czasem, na Hieniej Posadzie......
Glinn: Uważam że nadszedł czas, NA WOJNĘ!
Wszyscy: TAK!!!
Byli gotowi do walki. Postanowili zaatakować za dwa miesiące.
3 dni później. Lwia Ziemia...
Jeka miała poważne bule, i skurcze brzucha. Ona, i Lemux, wiedzieli ci się jej dzieję. Ale Jeka nie chciała wzywać Rafikiego, Lemux nie mógł ją denerwować. I nie wzywał. Nidżel, chciał wyjść za Zekę, Strix też. Poszli do niej w tym samym czasie.
Strix: Zeka, pójdziesz gdzieś ze mną?
Nidżel: Zeka, pójdziesz gdzieś ze mną? Proszę!
Zeka: Pójdę ze Strixem.
A Winn to wszystko widział.  Wiedział, jak może cierpieć Lemux. I postanowił przejść na stronę dobra. I poszedł do Lemuxa.
Lemux: Co tu robisz?! Zostałeś przecież wygnany!?
Winn: Ale ja już nie chcę być zły! Proszę! Będę dobry przyjmij mnie błagam!
Lemux: Chcę cię przyjąć. Ale nie mogę.
Winn: Dla czego?
Lemux: Bo jeszcze nie jestem królem! Musisz iść do Natiwa.
I poszedł.
Winn: Panie!
Natiw: To ty Zazu?
Winn: Nie! To ja Winn.
Natiw skoczył na Winna.
Natiw: Co ty tu robisz?!!?!!?!! Wygnano cię!!!!!!!!!!!!
Winn: Nie! Ja jestem dobry! Spytaj Lemuxa!
Lemux właśnie przyszedł.
Lemux: Tato! Co ty robisz?! Puść go!
I puścił.
Natiw: To on jest dobry?
Lemux: Teraz tak.
Natiw: Przepraszam cię Winn. Źle cię osądziłem, po tylu latach twojego zła! Z kąt miałem wiedzieć że jesteś dobry?
Winn: To mnie przyjmiesz?
Król milczał.
Winn: No tak. Mogłem się tego spodziewać. Widać że każdy widzi we mnie złego lwa!
I uciekł w nieznane.
Lemux: Ojcze! Jak mogłeś! Nie przyjąłeś go!
Natiw: Chcę go bardziej poznać. Zawołaj tu Zazu! Mam pewien plan...
Po chwili Zazu już tam był.
Natiw: Zazu! Mam dla ciebie misję!
Zazu: Tak panie.
Natiw: Zbiarz dziesięć ptaków, i przyleć tu z nimi.
Zazu: A jak nie będą chciały?
Natiw: To powiedz im, że kto poleci na misję, tego cała rodzina i on będzie miała schronienie od głodnych drapieżników. Będą mieszkali na Lwiej Skale! Dopilnuję żeby im się nic nie stało.
Zazu: Dobrze panie!
I poleciał. Po 20 minutach już wrócił z dziesięcioma ptakami.
Natiw: Świetnie! Mam dla was misję! Śledźcie jednego lwa, i co zrobi, i co powie, to macie po jeden przylatywać tu i mi wszystko mówić! Pamiętajcie! Nie możecie dać się zobaczyć! Jasne?!
Ptaki: Tak!
Natiw pokazał im gdzie uciekł, i poleciały.

czwartek, 2 czerwca 2011

Rozdział 26

Natiw: Wiesz kogo widziałeś?
Lemux: 4 lwy?
Natiw: Nie tylko.
Lemux: To znaczy?
Natiw: Widziałeś Mufasę, Skazę, Kovu, i Simbę.
Lemux: To co?
Natiw: Słuchaj Lemux. Życie nie trwa wiecznie, i nadejdzie dzień w którym ja umrę. Dlatego pamiętaj, jeśli nie dożyję twoich dzieci to musisz wiedzieć, że to najstarszy musi być królem.
Lemux: A jeśli będą bliźnięta?
Natiw: To wybierz najsilniejszego, najzdolniejszego, najodważniejszego, i i najmądrzejszego. Popatrz w gwiazdy. ( bo oni rozmawiają w nocy ) Wszystkie lwy, dobre i te złe, trafiają tam, i rządzą.
Lemux: A jak?
Natiw: Jakoś się zgadzają.
Lemux: Ale złe lwy nie słuchają dobrych.
Natiw: Tak, ale musisz to zapamiętać. Każdy kot, nawet nasz daleki kuzyn - kot domowy, mamy jedną rodzinę. Koty, uważane są za magiczne, i za Bogów. Między nami, lwami, też jest magia: porozumiewamy się, rozumiemy, i współpracujemy.
Lemux: Aha! A coś jeszcze nas łączy?
Natiw: Tak. Tylko my, koty mamy 9 żywotów.
Lemux: Co to jest żywot?
Natiw: Czyli życie. Mamy 9 żyć. Ale tym pierwszym razem śmierci, to trafiamy do innej krainy. Ajak tam umrzemy, to znikamy na zawsze. Tak powiedział Mufasa Simbie, a on Kiarze, a ona Felixowi, a on mi, i w końcu ja tobie. Ty też będziesz mówić to swoim pociechom, ale nie pozwól żeby te słowa nie dotarły w niepowołane uszy.
Lemux: Spokojnie tato, nie powiem. A kim są te lwy, które widziałem?
Natiw: To są nasze 4 pamiątki.
Lemux: Czego?
Natiw: Zrozumiesz po śmierci ojca. Simba, jak miał parę miesięcy, to go stracił, i zrozumiał, że życie to nie jest bajka.
Lemux: A kiedyś będę królem?
Natiw: Lemux, oczywiście że.......
Nie dokończył, bo zjawił się Zazu.
Zazu: Panie! Ja cię szukam wszędzie a ty tak późno tu?
Natiw: Co się stało?
Zazu: Po pierwsze smutek mój: ŻONA MI UMARŁA!
Natiw: To jest okropne. Przykro mi.
Zazu: A po drugie, nie daleko, znaleziono ciało martwej Miry.
Natiw nie wahając pognał tam. Po chwili jeż tam był.
Natiw: Niee!
Zobaczył na jej ciele ślad pazurów.
Natiw: Mniejsze, ale troszkę grubsze pazury....... To sprawka hien! Czuję, że to się stało tydzień temu.
A 3 miesiące później........ Lwy dorosły.
Lemux: Tata mówi, że muszę znaleźć lwicę, dla mnie. Jedyna taka to Jeka. Ale czy ona chciałaby mnie?
Poszedł do niej.
Lemux: Jaka, możemy gdzieś pójść razem?
Jeka: Tak.
I poszli nad Strumyk Miłości. Było to miejsce, w którym nie pewne lwy, wyznają sobie miłość.
Lemux: Jeka. Chociaż jestem tylko głupim, szalonym, z plamką na ciele, lwem. To przynajmniej odpowiedz dobrze?
Jeka potrząsnęła głową, na znak ,, tak!'' Bo jak by coś powiedziała to by na pewno zwariowała. I by powiedziała: ,, Lemux! Chodzi ci o takie coś żeby wyjść za mnie! Nie musiałeś nawet pytać!''
Lemux: Czy wyjdziesz za mnie?
Jaka nie powiedziała, ale mało co nie zwariowała.
Lemux: To znaczy tak?
Jaka: Kochany mój! Ja chyba nie byłabym sobą, gdybym się nie zgodziła.
I oba zakochane lwy wypiły troszkę wody ze strumyka, i wróciły na Lwią Skałę, powiedzieć o tej nowinie.




Źle by było, gdybym nie pokazała Wam, Lemuxa. A więc teraz macie go jak na łapie:

poniedziałek, 30 maja 2011

Rozdział 25

Lemux: Ale ja się czuje dobrze.
I wstał. Przeszedł kilka kroków i padł.
Natiw: Lemux! Uważaj!
Lemux: Tato. Chcę ci coś powiedzieć.
Ale przyszedł Nidżel z Rafikim. Rafiki obejrzał Lemuxa i rzekł:
Rafiki: Natiw. Twojemu synowi nic się nie stało. Tylko stracił przytomność.
Natiw: Nie możliwe!
Przybiegła Santta.
Santta: Lemux! Masz plamkę na ciele!
Natiw: Nie martw się, moja droga. Zaraz ją zliże.
I lizał, i lizał, i mył, i mył... Ale plamka nadal została.
Rafiki: Przesuńcie się! Sprawdzę ją.
A po pięciu minutach......
Rafiki: Nie jestem pewien, ale coś musiało mu się stać.
Natiw: Ale co?
Nidżel: Przecież to widziałeś!
Natiw: Nie wszystko. Tamtej chwili, nie zbyt daleko z miejsca zdarzenia, zobaczyłem Madrę, Szikę, Winna, Strixa, i Nidżela. Wszyscy oprócz Nidżela, bili łapami o coś. Teraz wiem, że to był Lemux. Pomyślałem sobie: ,, Pewnie sobie upolowali jakąś gazele. Pozwolę im! W końcu to siostra Santty. Ale Nidżel im nie pomaga! To wygląda podejrzanie!'' I nagle, zza kamienia ( bo zasłaniał nich kamień ) wyłoniła się łapa Lemuxa. Oczywiście poznałem syna, i ruszyłem mu z pomocą.
Nidżel ziewnął z nudów.
Natiw: Nidżel, słuchałeś?
Nidżel nie odpowiedział.
Rafiki poszedł. Zapadł zmrok.Wszyscy poszli do domu. A na Hieniej posadzie.....
Madra: To miło Szika, że poprosiłeś hieny o kawałek dla siebie.
Szika: Tak, ale to ich ziemia.
Madra: O tak!
Szika: Madra.
Madra: Tak, ptysiu?
Szika: Nidżel, został na Lwiej Skale.
Madra: No to co? Zawsze chciał tam być to.....
Ale odezwał się król hien.
Król hien: Słuchajcie hieny, i nie tylko hieny! Ja król Glinn I chcę powiedzieć, że rada hienia, i cała Hienia Posada, postanowiła że między lwy z Lwiej Ziemi i my powinniśmy wywołać wojnę! Ale trochę później. Dziękuję, dziękuję, dobranoc.
A na Lwiej Skale....... Lemux wlazł na sam szczyt Lwiej Skały.
Natiw: Tu jesteś! Ja cię wszędzie szukam! Co ci jest?
Lemux: Tato! Ja nie żyję!
Natiw: Jak to? Jesteś tutaj, mówisz do mnie, ja cię widzę.
Lemux: Ale ja zginąłem! Wchodziłem do bram. zobaczyłem czterech lwów.
Natiw: Naprawdę? Jak wyglądali?
Lemux: Jeden brązowy, z taką bródką, i podrapanym okiem, miał czarną grzywę.



Drugi taki sam, tylko bez bródki.                            A trzeci to miał ciemno-żółte futro. Oraz brązową grzywę.

A czwarty, taki jak trzeci, tylko grubszy.

poniedziałek, 23 maja 2011

Rozdział 24

Gdy Nidżel się obudził, zobaczył Szikę. Zorientował się że jest w jaskini, daleko od domu.
Nidżel: Tato! Zabierz mnie do domu! Miałem się pobawić z Lemuxem!
Szika: Ty lepiej się ucz jak zabijać!
Nidżel: Antylopy? Antylopy umiem! Mama mnie raz wzięła na polowanie, i upolowałem sam jedną małą antylopę!
Szika: Lwy! Nie antylopy! Tylko lwy! Naucz się że przemoc prowadzi do zwycięstwa!
Nidżel: Zwycięstwa do zabawy w chowanego?
Szika: Ach ty się niczego nie nauczysz!
Szika:
Słuchaj no ty mały,
mamy tu ważne sprawy! 
Ref. Pamiętaj, grzywa koroną jest!
        Zdaj ten ważny test!
Był Zkaza, Zira, a teraz my!
Pokaż no te twoje kły!
Ref.  Pamiętaj, grzywa koroną jest!
        Zdaj ten ważny test!
Test ten nie jest trudny,
nie bądź marudny!
Ref. Pamiętaj, grzywa koroną jeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeest!!!! Ha ha ha!

2 lata później........... Na drzewie Rafikiego......
Pawian rysował Lemuxa i jego przyjaciół.
Rafiki: Ach Mufaso, dobrze wychowałeś Simbę. A Simba Kiarę. Kiara razem z Kovu wychowali Felixa na odważnego i silnego lwa! Felix świetnie się spisał na Natiwie, a on na Lemuxie. Lecz ten Szika nie jest dobry tak samo jak Madra. Biedny Nidżel, zmienili go na gorsze.........
Lemux: Nidżel pójdziesz ze mną na spacer?
Nidżel: Nie! Yyyyyyyyy to znaczy y tak!
Lemux: Świetnie! To chodź!
Nidżel: Gdzie idziemy?
Lemux: Byle jak najdalej od nich.
I wskazał na przyjaciół. I poszli.
Lemux: Jaka ci się podoba dziewczyna? Mi Jeka!
Nidżel: Mi nikt. Jest za dużo samców. A Zeka podoba się Strixowi, i nie chciałbym mu dokuczyć.
Szika ( ukryty za krzakami szepnął ) : Poczuj smak królewskiej krwi!
Nidżel: Nie! Ja nie wytrzymam!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Lemux: Co się stało?
Nidżel: Wiem że już jestem nastolatkiem! Ale ja zwariuje! Zabij mnie! Proszę! Błagam!
Szika: Co ty robisz?! 
I zostawił syna.
Lemux: Dla czego?!
Nidżel: Bo ja miałem cię zabić! Wypić twą krew! I zostać królem!
Lemux: Ach tak?!!!!!!!!???????? Zasłużyłeś na śmierć!
I przybyli Szika, Madra, Strix, i Winn. Bez trudu zabili Lemuxa, tak cicho że mrówki nie usłyszały.
Madra: A teraz wypij jego krew!
Nidżel: Ale ja nie chcę!
Strix: A ja mogę?
Winn: A ja?
Madra: Nie! Nidżel musi!
Nidżel podszedł nie chętnie do księcia. Położył na nim łeb i zaczął płakać.
Madra: Co się tak boisz?! Ugryź!
Natiw: Nie pozwolę na to!
Lemux: T t.
Madra: To on żyje?! Wiejcie!
I uciekli.
Madra: Nidżel! Jak chcesz to tam sobie zostań! A jak król cię skrzywdzi do nie do mnie przychodź z płaczem !
Natiw: Dobrze się spisałeś Nidżel. Zuch chłopak.Idź po Rafikiego.
Nidżel: Dobrze!

niedziela, 22 maja 2011

Rozdział 23

I zjawił się Naliw. Szika skoczył do walki. Po paru minutach, przybiegł Natiw. A później Felix i Santta. A Szice pomogły hieny. Szika był bez litosny.
Szika: Zostawcie starego!
Chodziło mu o Naliwa. Walczył z nim, sam na sam. Po chwili Naliw padł, ze zmęczenia.
Szika: Ha! Nadchodzi moja chwila!
Felix: Chodzi ci o Felixa?
Szika: Tak! A to on to nie ty? To Felix to kto?
Felix: To ja!
Szika się pomylił, zamiast Felixa zabił Naliwa.
Felix: Zaraz! Gdzie Mara?! I gdzie wszyscy? Zostałem sam?
Szika wystrzelił jak z procy. A na kogo? Na Felixa!
Szika: Nie pozwolę się więcej tak zaniedbywać!
Felix: Nie! Tekla....... Takla.......
I zabił.
Tym czasem na Lwiej Skale......
Lemux: To było okropne!
Santta: Spokojnie! Wszystko jest dobrze!
1 rok później wszyscy zapomnieli że Szika jest zły! Bardzo się starał. Niestety, to ,, dobro '' miało wywieść w pole króla i królową. Madra urodziła trzech synów. Wszystkie lwiątka się bawiły, a było ich tam dużo!
Lemux, Zeka, Sam, Azz, Jeka, Strix, Winn i Nidżel.
Poszli do wodopoju.
Było dosyć tłoczno.
Strix: Winn! Dosyć się napiłeś! Teraz ja!
Winn: Nie udawaj wielkiego! Ja dopiero zacząłem!
Nidżel: Przestańcie! Strix! Pójdź gdzie indziej! Tam jest miejsce!
Strix: Ale ja chcę obok Zeki!
Policzki Zeki stały się różowe.
Lemux: To ty Winn idź tam!
Nidżel: Słusznie, Lemux, słusznie!
Winn: Ale ja chcę przy Azzie!
Azz: Ale ja już się napoiłem! Idę odpocząć w cieniu!
Winn: I co wy zrobiliście!?
Reszta odeszła. Zostali, Strix, Lemux, Winn i Nidżel. Razem już bez kłótni pili. A potem poszli odpocząć w cieniu, a potem się bawili do wieczora. Wieczorem, Santta opowiedziała Lemuxowi jakie było jej dzieciństwo.