poniedziałek, 26 września 2011

Rozdział 36

Tym czasem na Lwiej Skale Strix panoszył się. Nie wiedział co ma zrobić z królestwem.
Strix: Mam wpuścić wygnańców,  czy żyć według prawa?
I w końcu zdecydował: Gdy Laun będzie miał pół roku, wpuszczę wygnańców!
A u Sizema...
Kori:  Chodźmy nad rzekę. Sizen musi poznać Księżyca.
Szel: Ja nie idę. Musze pójść skombinować obiad.
Zara: Powodzenia!
Gdy tak szli, rozmawiali:
 Kori: Wiedziałem że farti z nami nie pójdzie.
Sizem: Kto?
Zara: Szel, tylko ma taką ksywkę.
Sizem: Aaaa.... A Księżyc...
Kori: Takiego gościa nie ma drugiego w całej Afryce!
Zara: On patrowi przewidzieć co się stanie.
Kori: I przypomni co się wydarzyło.
Zara: A także powie co się dzieje na świecie!
Kori: Wie wszystko!
I doszli do głębokiego lasu, w którym była polana a w niej jezioro o czystej wodzie. Tam nigdy słońce nie zajrzało przez drzewa. W jeziorze stał błękitny lew.
Kori: To właśnie jest Księżyc.
Sizen chciał się przedstawić i zapoznać ale Księżyc zabrał mu głos.
Księżyc: Nie mów nic! Jesteś Sizen twoi rodzice zginęli na wojnie i pochodzisz z Lwiej Skały.
( Księżyc stał do nich tyłem i miał zamknięte oczy )
Sizen: Tak.Skąd wiesz?
Księżyc: Ja nie wiem, ja przeczuwam.
Sizem: chcę wiedzieć co dzieje się na Lwiej Skale.
Księżyc: Strix ma zły plan. Pokonać ma go tylko dzielny wojownik.
Sizem: Co?
Nie uzyskał odpowiedzi bo Księżyc się zanurzył.
Kori: Choźmy na obiad. Farti pewnie czeka.

2 komentarze: