środa, 22 czerwca 2011

Rozdział 32

Miesiąc temu......
Lemux poszedł na spacer. Szedł po pustyni. Szedł, aż spotkał lwiątko.
         Lemux: Ej! Zaczekaj! Ktoś ty?
Lwiątko: Dzień dobry! Ja nie mam imienia, rodzice nie zdążyli mi go dać.
Lemux: A gdzie twoi rodzice? I co to znaczy ,, nie zdążyli '' ?
Lwiątko: Miałem mamę, tatę, siostrę, i brata. Ale pan Szika napadł na nas i zabił moich rodziców. A rodzeństwo zabiła pani Madra. Na szczęście mi się udało uciec.
Lemux: A z kąt pochodzisz?
Lwiątko: Z Rajskiej Ziemi.
Lemux: A kiedy Szika i Madra na was napadli?
Lwiątko: Przeszło 3 miesiące.
Lemux: A ile masz miesięcy?
Lwiątko: 4 miesiące i tydzień.
Lemux: A chciałbyś mieć rodzinę?
Lwiątko: Tak! Jakąkolwiek! Oprócz rodziny pana Sziki!
Lemux: Chodź ze mną. Nie długo będziesz miał rodzinę.
I doszli na Lwią Skałę.
Lemux: Co się stało?!
Zazu: Panie. Twoja żona miała wypadek. Rakven ją już wyleczył. Lecz już nigdy nie będzie miała dziecka.
Lemux poszedł do niej.
Jeka: O. Lemux. Kto to?
Lemux: Osierocone lwiątko. Morze.... No wiesz...... On...... Morze dołączyć do naszej rodziny?
Jeka: Pokarz mi się młodzieńcze. Jak masz na imię?
Lwiątko: Nie mam imienia.
Jeka: No dobrze. Należysz do naszej rodziny. Od dzisiaj mów mi mamo.
Lemux: A mi tato.
Lwiątko: A jak mam na imię?
Lemux: Właśnie.
Jaka: Imię na ,, S '' ..........
Lemux: Potem ,, i ''.
Lwiątko: Potem  ,, z ''. No co? Po siostrze.
Jeka: ,, e ''.
Lemux: ,, m ''.
Lwiątko: Sizem?
Lamux: Tak! Sizem ( czytaj Szizen ).
Jeka: Masz na imię Sizem!
Sizem: Dziękuję!
Wieczorem Lemux poszedł na trochę długi spacerek. Położył się, na mięciutkiej trawie, i spoglądał w niebo. Nagle zobaczył, na niebie dziwnego lwa.
Lew: Jestem Woriis - biologiczny ojciec Sizema. I bardzo ci dziękuję za to, co zrobiłeś mojemu synowi.
Lemux: A jak doszło do zabicia cię?
I Woriis opowiedział królowi jak to się stało. A tym czasem na Lwiej Skale silna  moc obudziła Sizema. Lwiątko wyjrzało z jaskini, i zobaczyło swojego Biologicznego ojca. Co sił w łapkach pognało w jego stronę. Gdy tam dotarł to jego prawdziwy tata zszedł na ziemię. Jak by był żywy. Potem, bawił się, ze swoim synem przez całą noc. Potem, Sizem pożegnał się z Woriisem, i poszedł ze swoim nowym tatą, do domu.

piątek, 17 czerwca 2011

rozdział 31

Minęło parę miesięcy. Lemux, miał zostać królem. Ale Lwia Ziemia go nie akceptowała. A najbardziej z nich nie akceptował Winn. Kiedy Lemux wyszedł na szczyt Lwiej Skały, by zostać królem, wszyscy zaczęli krzyczeć i się sprzeciwiać.
Słonie: Nie chcemy go tu!
Żyrafy: Nasz król ma być delikatny, i z plamką? Ha! W życiu nie mieliśmy mieć takiego idiotę!
Małpy: On nie może być królem!
Nie daleko Lwiej Skały czaiła się Madra w wysokiej trawie. Wszystko widziała i słyszała.
Madra: A więc mój plan się nie uda! Nie zostanie królem! Ale zaraz,.....
Winn: Wszyscy się tobie sprzeciwiają! Oddaj mi tron!
Santta: Nie! Lemux, nie zwracaj na to uwagi! Bądź królem!
I już miał zaryczeć, ale Winn tak szybko wspiął się na Lwią Skałę, i skoczył na Lemuxa. Santta pomogła synowi walczyć, ale Winn był bardzo silny. Aż w końcu skoczył Nidżel. I walczyli razem. Pokonali Winna. I go wygnali. Winn po drodze spotkał Madre.
Madra: Nie pytaj tylko chodź!
I pobiegli na Hienią Posadę.
Lemux: Wwwwwwwwwwwwrrrrrrrraaaaaaaałłłłłłłłł!!!!!!!!!!
Jeka: Rrrrrrrał! Wrał! Wwwwwwwwwwrrrrrrraaaaaaałłłłłłłł!!!!!!!
Gepardy: Skoro, on nas, jego ludu, nie słucha, to chodźmy  stąd.
Inne zwierzęta: Tak! Wolelibyśmy już Winna!
Lemux: Co?
Jeka: Straciliśmy królestwo!
Madra ( właśnie się zjawiła ) : A więc oddaj je nam!
Santta: Nie! Nigdy w życiu!
Szika: A jednak oni was nie chcą!
Lemux: Nie!
Madra: Przestraszysz nas?
Lemux: RRRRRRRRRRRRRRRAAAAAAAAAAAAAAŁŁŁŁŁŁŁŁ!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Szika: Tylko na tyle cię stać?
Lemux: WWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWRRRRRRRRRRRRRRRRAAAAAAAAAAŁŁŁŁŁŁŁŁŁŁ!!!!!!!!!!!!
Tak zaryczał, że było czuć jego oddech. Szika i Madra, już trochę się przestraszyli, i uciekli.

środa, 15 czerwca 2011

Rozdział 30

Natiw: Synu. Bardzo mi przykro, że ta skończona małpa, yyyyy.... No wiesz...... Avan zasłużył na śmierć.
Lemux: Tato, kiedyś mi mówiłeś że, między nami jest magia...
Naiw: Bo tak jest.
Lemux: Może to troszkę nie grzeczne pytanie, ale..... Kiedy będę królem?
Natiw: Oj, synu, synu. Ja, kiedy byłem w twoim wieku, zadałem to samo pytanie.
Lemux: No a więc?
Natiw: No cóż, następcy tronu, odziedziczą tron po śmierci króla. Jeśli nawet królowa żyje, to musi być inny władca.
I Natiw poszedł.
A tym czasem na Hieniej Posadzie.....
Glinn: Uwaga hieny, i nie tylko hieny: Ja, i hienia rada, postanowiliśmy wywołać wojnę przed czasem! Co wy na to?
I nagle przyszli wygnańcy.
Glinn: A co to? Podarunek dla mnie? Och! Nigdy nie dostałem...... Małpiego mięsa! Chętnie spróbuję!
A na Lwiej Skale......
Do Lemuxsa przyszedł nie znany pawian.
Nieznany pawian: Witaj, Lemux. Widziałem, to, co mój brat zrobił. Ach! Gdzie moje maniery? Jestem Rakven.
Lemux: A więc ty jesteś bratem mordercy?
Rakven: Tak. Kiedyś, Rafiki mnie uczył, na swego zastępce. Ale kiedy okazało się, że jeszcze morze posłużyć parę lat, to  wtedy wypędził mnie jak ,, za próg .''
Lemux: To bardzo miłe. Będziesz zastępcą Rafikiego?
Rakven: Tak.
Lemux: To dobrze.
I pawian poszedł. Po paru minutach  zjawiły się hieny, Szika, Madra i Strix.
Madra: To koniec! Ha ha! Marzyłam o tym.... Od lat!
Glinn: Na niego!
Lemux był sam, bo Natiw poszedł na spacer z Santtą, A lwice poszły na polowanie. Był jedynie Azz. Sam, nawet nie wiadomo gdzie był.
Lemux: Aaaaaa!!!!!
Szika: Zostawcie go! Ja się nim zajmę! Otoczyć teren ze wszystkich stron!
Lemux: Szika! Aa.
Lemux maił na pysku wielką ranę, która krwawiła aż miło! Cały jego pysk był czerwony.
Zaczęła się bitwa. Azz zobaczył, że Lemux potrzebuje pomocy.Jak najszybciej pobiegł na Lwią Skałę. Szika przewrócił przeciwnika grzbietem do góry i położył łapę na szyi Lemuxa, i zaczął dusić.Na szczęście Azz przybiegł i obronił przyjaciela. Potem przybył Natiw z Santtą. I zaczęli walczyć. Nagle, nie wiadomo z kąt zjawił się Sam. I pomógł im.
Natiw: Szika! Zostaw mojego syna! To nasza sprawa!
Szika: Dobrze! I tak ten twój potomek prawie nie żyję! Ha ha ha!!!!
I zaczęli walczyć. Nie daleko lwice, wracały z polowania. Gdy zobaczyły ich bitwę, to zdobycze same wyleciały im z pyska. Ile sił w łapach pognały na Lwią Skałę. Byli by tak dłużej walczyli, gdyby nie rozpętała się burza, i nie strzelił piorun. Pożar, wywołany przez pioruna, rozległ się na całą Afrykę! Zabił wszystkie hieny, Azza, Sama, piątkę innych lwic,  a tak że Natiwa. Lwia Ziemia była zniszczona. A poranione lwy wyleczył, doskonały dr. Rakven.

czwartek, 9 czerwca 2011

Rozdział 29

Winn: Wróciłem, panie.
Natiw: Czego tu szukasz? To nie jest twój, dom.
Winn: Przyjmij mnie! Znam spisek Madry!
Natiw: Co? Znasz jej plan? A ma jakiś?
Winn: Tak! Ja jestem jaj synem, i mogę zgadnąć, co teraz robi?
Natiw: To powiedz!
Winn: Czekaj... Układa plan z królem hien.
Natiw: Zazu! Leć nad Złą Ziemię, i zobacz, co robi Madra?
Zazu: Tak Panie!
A po chwili....
Zazu: Panie. Madra, układa plan z jakąś hieną.
Natiw: Leć już Zazu! Gratulacje, Winn. No dobrze. Przyjmę, cię.
Winn: Na prawdę? Och dziękuję!
Natiw: Ale tylko na próbę.
Winn: Co?
Natiw: Zdradź mi ten plan.
Winn: Oni planują wojnę! Za miesiąc, trzy tygodnie i dziewięć dni!
Natiw: Dobrze! Sprawdzimy, cię. Jeśli to się stanie, przyjmę cię. Jeśli nie, to chyba wiesz co będzie?
Winn: O tak! Chyba?
Natiw: Świetnie! Już się nie mogę doczekać!
Nagle przyleciał Zazu.
Zazu: Panie! Santta dzisiaj... No wiesz? Wyda na świat lwiątka.....
Natiw: Gdzie ona jest?
Zazu: Na drzewie, Rafikiego, bo on nie może już składać wizyt domowych, ponieważ uczy innego pawiana, na swojego zastępce.
Natiw: Dobrze!
I poszedł tam.
Winn: Miesiąc, trzy tygodnie, i dziewięć dni. A jak zrezygnują?
A na drzewie Rafikiego......
Rafiki uczył Avana ( bo tak miał na imię uczeń Rafikiego ) Pomagać przy porodzie.
Rafiki: Przepraszam, Santto, ale muszę mieć zastępce, i muszę go nauczyć.
Santta: Dobrze.
A po paru minutach....
Rafiki: Dobrze Avan! A teraz płeć....
Avan: Dziewczynka!
Lemux: Santta!
I Lemux i Santta, przytulili się do córki.
Avan: Rafiki. Czy ja będę miał prezentację, z nią?
Rafiki: Tak. Ale niestety, ja nie dożyję.....
I lwy podziękowały, i poszły. Został tylko Natiw.
Natiw: Rafiki. Musisz odejść?
Rafiki: Tak, niestety. Nic nie trwa wiecznie. Prezentowałem Mufasę, i ile lat temu umarł..... Ja też kiedyś muszę. Z wiekiem, tracimy i siłę. I mam teraz, taki, stary i słaby, podnosić lwiątko? Natiwie, nic, nie trwa wiecznie.
I Natiw poszedł. A Avan, szykował się na prezentację. Rafiki położył się spokojnie, na jednej, grubej, gałęzi, i odszedł :(
Po miesiącu, lwiczka otworzyła oczka. Avan, już na to czekał. Z radością wyszedł na szczyt Lwiej Skały.

 Nagle, zachwiał się. Małe kamyczki poleciały w dół. A że miał, mały lęg wysokości, o którym zapomniał ze szczęścia i radości, ktoś spadł, ale nie on. Tylko....
Lemux: Nniiiiiiieeee!!!!!!
....... liczka!
Avan: Uf! Dobrze że żyję!
Lemux: Na pewno?
I czaił się po małpy.
Lemux: Będziesz mi tu cyrki robił?!
Avan: Nie! Nie jedz mnie! Zrobię wszystko!
Lemux: Nie Avan. Nie ma dla ciebie litości! Ani pół procenta!
I rzucił się na pawiana.  Zagryzł go. I tych co się śmiali, wygnał, i kazał dać ciało Avana na pożarcie hien.
Winn: Przykro mi, Lemuxie.

wtorek, 7 czerwca 2011

Rozdział 28

Następnego dnia, Zazu, i inne ptaki wykonywały misję. Polecieli: Zazu, Ken, Dav, Aroz, Azur, Nens, Fexi, Oswimm, Babwii i Vifen. Nie długo, ich oczom ukazał się Winn.
Winn: He! Nie przyjął. Ja się poprawiłem! Nikt nigdy nie będzie widział we mnie dobrego lwa. Tylko ciągle złego! Ja naprawdę się zmieniłem! Nie mogę teraz pójść do matki! Na pewno się dowiedziała... I co by mi w tedy, zrobiła? Skończyłbym, jako pierożki dla hien. I co mam ze sobą zrobić?! Co  mam, zrobić?! Ach! To życie jest bez sensu! Czemu on jest taki?! Lemux, by mnie przyjął. Dla czego są takie prawa?!
Zazu: Ken! Leć szybko na Lwią Skałę, i powiadom króla!
Ken: A o czym?
Zazu: O tym co powiedział!
Ken: Aha! Dobra, już lecę!
Zazu: A my lecimy dalej.
Po paru minutach, lew zniknął im z oczu. Uciekł po prostu. A gnał szybko, tak go Madra wyszkoliła.
Zazu: Gdzie on jest?! Dobrze, ja, Dav i Aroz, lecimy na wschód. Azur, Fexi i Oswimm na zachód. Babwi, na Północ. A Vifen, na południe.
I się rozdzielili.Tym czasem, Winn, poszedł na wschód, ale bardzo szybko. Zatrzymał się na górce.
Winn: Wolałbym, odejść  stąd, niż cierpieć. Życie jest bez sensu.
I nagle pośród chmur, pojawił się Mufasa.
Winn: Czy to Mufasa?
Mufasa: Tak. Twoja matka opowiadała ci o mnie. Ale ja miałem być tym złym.                                                  Winn: Ale ona na prawdę jest zła! Powiedz mi Mufaso, co mam zrobić ze swoim życiem?!
Mufasa: Na pewno je nie trać! Wróć tam! Wróć i powiedz im o spisku, Madry. Przyjmą cię.
Winn: A jeśli nie?
Mufasa: To proste. Będę ich dręczył koszmarami w nocy.
Winn: Dobry pomysł! Dziękuję! Mufaso! Dziękuję!
I pognał na Lwią Skałę.
Mufasa: Ha! Ni ma za co.
A tym czasem, na Lwiej Skale......
Ken: Panie!
Natiw: A Ken! No i jak?
Ken: Śledziliśmy, Winna i on nagle powiedział: ,, Winn: He! Nie przyjął. Ja się poprawiłem! Nikt nigdy nie będzie widział we mnie dobrego lwa. Tylko ciągle złego! Ja naprawdę się zmieniłem! Nie mogę teraz pójść do matki! Na pewno się dowiedziała... I co by mi w tedy, zrobiła? Skończyłbym, jako pierożki dla hien. I co mam ze sobą zrobić?! Co  mam, zrobić?! Ach! To życie jest bez sensu! Czemu on jest taki?! Lemux, by mnie przyjął. Dla czego są takie prawa?!''
Natiw: To świetnie, że tak zapamiętałeś!
Ken: Dziękuję!
Natiw: A on serio, powiedział o tych pierożkach?
Ken: Tak!
Natiw: To ciekawe...
I nagle, na Lwiej Skale pojawiły się pozostała ptaki.
Natiw: A! Świetnie! Santta gdzieś tam jest! Pokaże wam wasze nowe domy!
Zazu: Panie. my go zgubiliśmy. Ale potem znaleźliśmy.... I już jest u stóp Lwiej skały......
Natiw: Co!?

poniedziałek, 6 czerwca 2011

Rozdział 27

2 dni później, Lemux i Jeka wzięli ślub. Na Lwią Skałę przyszedł stary, mądry, pawian Rafiki. Bo co to za ślub bez niego!?
Rafiki: Lemux: Powtarzaj za mną słowa przysięgi.
Lemux: Dobrze.
Rafiki: Ja, Lemux...
Lemux: Ja, Lemux...
Rafiki: ... przysięgam tobie, Jeko...
Lemux: ... przysięgam tobie, Jeko...
Rafiki: ... nigdy nie zostawić w potrzebie ...
Lemux: ... nigdy nie zostawić w potrzebie...
Rafiki: ... i zawsze być wierny, i nigdy nie przestać cię kochać ...
Lemux: ... i zawsze być wierny, i nigdy nie przestać cię kochać ...
Rafiki: ... itd.
Lemux: ... itd.
Rafiki: A teraz ty Jeko. Ja Jeka przysięgam tobie, Lemuxie nigdy nie zostawić w potrzebie, i zawsze być wierna, i nigdy nie przestać cię kochać, itd.
Jeka: Ja Jeka przysięgam tobie, Lemuxie nigdy nie zostawić w potrzebie, i zawsze być wierna, i nigdy nie przestać cię kochać, itd.
Rafiki: Ogłaszam was mężem i żoną!
Lwy, i nie tylko lwy, byli bardzo szczęśliwi. Cała Lwia Ziemia bawiła się do samego rana. Kiedy nastał nowy dzień, przyjęcie się skończyło, i goście powoli wracali do domu. Nie dużo czasu minęło, była już 09:01, kiedy wszyscy goście poszli. Został tylko Rafiki. Podarował im naszyjniki, które sam zrobił. I wtedy wyglądali tak:
Rafiki: Macie, te naszyjniki. Weście je. One nie są zwykłymi naszyjnikami. To są magiczna naszyjniki. Jak byście się kiedyś rozłączyli, nie wiedzielibyście gdzie jest twój mąż, albo gdzie jest twoja żona, jak by się coś jednemu stało to drugi będzie wiedział.
Jaka: Ale jak? Jak będziemy od siebie odgrodzeni?
Rafiki: A widzicie te żółte kawałki owocu?
Lemux i Jeka: Tak.
Rafiki: Jeśli drugi umrze, to zamiast żółtego, będzie czerwony. To jest znak. Obydwa kawałki owocu, są zrobione, z jednego Owocu Miłości.
Założył im na łby, i poszedł.
A tym czasem, na Hieniej Posadzie......
Glinn: Uważam że nadszedł czas, NA WOJNĘ!
Wszyscy: TAK!!!
Byli gotowi do walki. Postanowili zaatakować za dwa miesiące.
3 dni później. Lwia Ziemia...
Jeka miała poważne bule, i skurcze brzucha. Ona, i Lemux, wiedzieli ci się jej dzieję. Ale Jeka nie chciała wzywać Rafikiego, Lemux nie mógł ją denerwować. I nie wzywał. Nidżel, chciał wyjść za Zekę, Strix też. Poszli do niej w tym samym czasie.
Strix: Zeka, pójdziesz gdzieś ze mną?
Nidżel: Zeka, pójdziesz gdzieś ze mną? Proszę!
Zeka: Pójdę ze Strixem.
A Winn to wszystko widział.  Wiedział, jak może cierpieć Lemux. I postanowił przejść na stronę dobra. I poszedł do Lemuxa.
Lemux: Co tu robisz?! Zostałeś przecież wygnany!?
Winn: Ale ja już nie chcę być zły! Proszę! Będę dobry przyjmij mnie błagam!
Lemux: Chcę cię przyjąć. Ale nie mogę.
Winn: Dla czego?
Lemux: Bo jeszcze nie jestem królem! Musisz iść do Natiwa.
I poszedł.
Winn: Panie!
Natiw: To ty Zazu?
Winn: Nie! To ja Winn.
Natiw skoczył na Winna.
Natiw: Co ty tu robisz?!!?!!?!! Wygnano cię!!!!!!!!!!!!
Winn: Nie! Ja jestem dobry! Spytaj Lemuxa!
Lemux właśnie przyszedł.
Lemux: Tato! Co ty robisz?! Puść go!
I puścił.
Natiw: To on jest dobry?
Lemux: Teraz tak.
Natiw: Przepraszam cię Winn. Źle cię osądziłem, po tylu latach twojego zła! Z kąt miałem wiedzieć że jesteś dobry?
Winn: To mnie przyjmiesz?
Król milczał.
Winn: No tak. Mogłem się tego spodziewać. Widać że każdy widzi we mnie złego lwa!
I uciekł w nieznane.
Lemux: Ojcze! Jak mogłeś! Nie przyjąłeś go!
Natiw: Chcę go bardziej poznać. Zawołaj tu Zazu! Mam pewien plan...
Po chwili Zazu już tam był.
Natiw: Zazu! Mam dla ciebie misję!
Zazu: Tak panie.
Natiw: Zbiarz dziesięć ptaków, i przyleć tu z nimi.
Zazu: A jak nie będą chciały?
Natiw: To powiedz im, że kto poleci na misję, tego cała rodzina i on będzie miała schronienie od głodnych drapieżników. Będą mieszkali na Lwiej Skale! Dopilnuję żeby im się nic nie stało.
Zazu: Dobrze panie!
I poleciał. Po 20 minutach już wrócił z dziesięcioma ptakami.
Natiw: Świetnie! Mam dla was misję! Śledźcie jednego lwa, i co zrobi, i co powie, to macie po jeden przylatywać tu i mi wszystko mówić! Pamiętajcie! Nie możecie dać się zobaczyć! Jasne?!
Ptaki: Tak!
Natiw pokazał im gdzie uciekł, i poleciały.

czwartek, 2 czerwca 2011

Rozdział 26

Natiw: Wiesz kogo widziałeś?
Lemux: 4 lwy?
Natiw: Nie tylko.
Lemux: To znaczy?
Natiw: Widziałeś Mufasę, Skazę, Kovu, i Simbę.
Lemux: To co?
Natiw: Słuchaj Lemux. Życie nie trwa wiecznie, i nadejdzie dzień w którym ja umrę. Dlatego pamiętaj, jeśli nie dożyję twoich dzieci to musisz wiedzieć, że to najstarszy musi być królem.
Lemux: A jeśli będą bliźnięta?
Natiw: To wybierz najsilniejszego, najzdolniejszego, najodważniejszego, i i najmądrzejszego. Popatrz w gwiazdy. ( bo oni rozmawiają w nocy ) Wszystkie lwy, dobre i te złe, trafiają tam, i rządzą.
Lemux: A jak?
Natiw: Jakoś się zgadzają.
Lemux: Ale złe lwy nie słuchają dobrych.
Natiw: Tak, ale musisz to zapamiętać. Każdy kot, nawet nasz daleki kuzyn - kot domowy, mamy jedną rodzinę. Koty, uważane są za magiczne, i za Bogów. Między nami, lwami, też jest magia: porozumiewamy się, rozumiemy, i współpracujemy.
Lemux: Aha! A coś jeszcze nas łączy?
Natiw: Tak. Tylko my, koty mamy 9 żywotów.
Lemux: Co to jest żywot?
Natiw: Czyli życie. Mamy 9 żyć. Ale tym pierwszym razem śmierci, to trafiamy do innej krainy. Ajak tam umrzemy, to znikamy na zawsze. Tak powiedział Mufasa Simbie, a on Kiarze, a ona Felixowi, a on mi, i w końcu ja tobie. Ty też będziesz mówić to swoim pociechom, ale nie pozwól żeby te słowa nie dotarły w niepowołane uszy.
Lemux: Spokojnie tato, nie powiem. A kim są te lwy, które widziałem?
Natiw: To są nasze 4 pamiątki.
Lemux: Czego?
Natiw: Zrozumiesz po śmierci ojca. Simba, jak miał parę miesięcy, to go stracił, i zrozumiał, że życie to nie jest bajka.
Lemux: A kiedyś będę królem?
Natiw: Lemux, oczywiście że.......
Nie dokończył, bo zjawił się Zazu.
Zazu: Panie! Ja cię szukam wszędzie a ty tak późno tu?
Natiw: Co się stało?
Zazu: Po pierwsze smutek mój: ŻONA MI UMARŁA!
Natiw: To jest okropne. Przykro mi.
Zazu: A po drugie, nie daleko, znaleziono ciało martwej Miry.
Natiw nie wahając pognał tam. Po chwili jeż tam był.
Natiw: Niee!
Zobaczył na jej ciele ślad pazurów.
Natiw: Mniejsze, ale troszkę grubsze pazury....... To sprawka hien! Czuję, że to się stało tydzień temu.
A 3 miesiące później........ Lwy dorosły.
Lemux: Tata mówi, że muszę znaleźć lwicę, dla mnie. Jedyna taka to Jeka. Ale czy ona chciałaby mnie?
Poszedł do niej.
Lemux: Jaka, możemy gdzieś pójść razem?
Jeka: Tak.
I poszli nad Strumyk Miłości. Było to miejsce, w którym nie pewne lwy, wyznają sobie miłość.
Lemux: Jeka. Chociaż jestem tylko głupim, szalonym, z plamką na ciele, lwem. To przynajmniej odpowiedz dobrze?
Jeka potrząsnęła głową, na znak ,, tak!'' Bo jak by coś powiedziała to by na pewno zwariowała. I by powiedziała: ,, Lemux! Chodzi ci o takie coś żeby wyjść za mnie! Nie musiałeś nawet pytać!''
Lemux: Czy wyjdziesz za mnie?
Jaka nie powiedziała, ale mało co nie zwariowała.
Lemux: To znaczy tak?
Jaka: Kochany mój! Ja chyba nie byłabym sobą, gdybym się nie zgodziła.
I oba zakochane lwy wypiły troszkę wody ze strumyka, i wróciły na Lwią Skałę, powiedzieć o tej nowinie.




Źle by było, gdybym nie pokazała Wam, Lemuxa. A więc teraz macie go jak na łapie: