poniedziałek, 6 czerwca 2011

Rozdział 27

2 dni później, Lemux i Jeka wzięli ślub. Na Lwią Skałę przyszedł stary, mądry, pawian Rafiki. Bo co to za ślub bez niego!?
Rafiki: Lemux: Powtarzaj za mną słowa przysięgi.
Lemux: Dobrze.
Rafiki: Ja, Lemux...
Lemux: Ja, Lemux...
Rafiki: ... przysięgam tobie, Jeko...
Lemux: ... przysięgam tobie, Jeko...
Rafiki: ... nigdy nie zostawić w potrzebie ...
Lemux: ... nigdy nie zostawić w potrzebie...
Rafiki: ... i zawsze być wierny, i nigdy nie przestać cię kochać ...
Lemux: ... i zawsze być wierny, i nigdy nie przestać cię kochać ...
Rafiki: ... itd.
Lemux: ... itd.
Rafiki: A teraz ty Jeko. Ja Jeka przysięgam tobie, Lemuxie nigdy nie zostawić w potrzebie, i zawsze być wierna, i nigdy nie przestać cię kochać, itd.
Jeka: Ja Jeka przysięgam tobie, Lemuxie nigdy nie zostawić w potrzebie, i zawsze być wierna, i nigdy nie przestać cię kochać, itd.
Rafiki: Ogłaszam was mężem i żoną!
Lwy, i nie tylko lwy, byli bardzo szczęśliwi. Cała Lwia Ziemia bawiła się do samego rana. Kiedy nastał nowy dzień, przyjęcie się skończyło, i goście powoli wracali do domu. Nie dużo czasu minęło, była już 09:01, kiedy wszyscy goście poszli. Został tylko Rafiki. Podarował im naszyjniki, które sam zrobił. I wtedy wyglądali tak:
Rafiki: Macie, te naszyjniki. Weście je. One nie są zwykłymi naszyjnikami. To są magiczna naszyjniki. Jak byście się kiedyś rozłączyli, nie wiedzielibyście gdzie jest twój mąż, albo gdzie jest twoja żona, jak by się coś jednemu stało to drugi będzie wiedział.
Jaka: Ale jak? Jak będziemy od siebie odgrodzeni?
Rafiki: A widzicie te żółte kawałki owocu?
Lemux i Jeka: Tak.
Rafiki: Jeśli drugi umrze, to zamiast żółtego, będzie czerwony. To jest znak. Obydwa kawałki owocu, są zrobione, z jednego Owocu Miłości.
Założył im na łby, i poszedł.
A tym czasem, na Hieniej Posadzie......
Glinn: Uważam że nadszedł czas, NA WOJNĘ!
Wszyscy: TAK!!!
Byli gotowi do walki. Postanowili zaatakować za dwa miesiące.
3 dni później. Lwia Ziemia...
Jeka miała poważne bule, i skurcze brzucha. Ona, i Lemux, wiedzieli ci się jej dzieję. Ale Jeka nie chciała wzywać Rafikiego, Lemux nie mógł ją denerwować. I nie wzywał. Nidżel, chciał wyjść za Zekę, Strix też. Poszli do niej w tym samym czasie.
Strix: Zeka, pójdziesz gdzieś ze mną?
Nidżel: Zeka, pójdziesz gdzieś ze mną? Proszę!
Zeka: Pójdę ze Strixem.
A Winn to wszystko widział.  Wiedział, jak może cierpieć Lemux. I postanowił przejść na stronę dobra. I poszedł do Lemuxa.
Lemux: Co tu robisz?! Zostałeś przecież wygnany!?
Winn: Ale ja już nie chcę być zły! Proszę! Będę dobry przyjmij mnie błagam!
Lemux: Chcę cię przyjąć. Ale nie mogę.
Winn: Dla czego?
Lemux: Bo jeszcze nie jestem królem! Musisz iść do Natiwa.
I poszedł.
Winn: Panie!
Natiw: To ty Zazu?
Winn: Nie! To ja Winn.
Natiw skoczył na Winna.
Natiw: Co ty tu robisz?!!?!!?!! Wygnano cię!!!!!!!!!!!!
Winn: Nie! Ja jestem dobry! Spytaj Lemuxa!
Lemux właśnie przyszedł.
Lemux: Tato! Co ty robisz?! Puść go!
I puścił.
Natiw: To on jest dobry?
Lemux: Teraz tak.
Natiw: Przepraszam cię Winn. Źle cię osądziłem, po tylu latach twojego zła! Z kąt miałem wiedzieć że jesteś dobry?
Winn: To mnie przyjmiesz?
Król milczał.
Winn: No tak. Mogłem się tego spodziewać. Widać że każdy widzi we mnie złego lwa!
I uciekł w nieznane.
Lemux: Ojcze! Jak mogłeś! Nie przyjąłeś go!
Natiw: Chcę go bardziej poznać. Zawołaj tu Zazu! Mam pewien plan...
Po chwili Zazu już tam był.
Natiw: Zazu! Mam dla ciebie misję!
Zazu: Tak panie.
Natiw: Zbiarz dziesięć ptaków, i przyleć tu z nimi.
Zazu: A jak nie będą chciały?
Natiw: To powiedz im, że kto poleci na misję, tego cała rodzina i on będzie miała schronienie od głodnych drapieżników. Będą mieszkali na Lwiej Skale! Dopilnuję żeby im się nic nie stało.
Zazu: Dobrze panie!
I poleciał. Po 20 minutach już wrócił z dziesięcioma ptakami.
Natiw: Świetnie! Mam dla was misję! Śledźcie jednego lwa, i co zrobi, i co powie, to macie po jeden przylatywać tu i mi wszystko mówić! Pamiętajcie! Nie możecie dać się zobaczyć! Jasne?!
Ptaki: Tak!
Natiw pokazał im gdzie uciekł, i poleciały.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz