środa, 15 czerwca 2011

Rozdział 30

Natiw: Synu. Bardzo mi przykro, że ta skończona małpa, yyyyy.... No wiesz...... Avan zasłużył na śmierć.
Lemux: Tato, kiedyś mi mówiłeś że, między nami jest magia...
Naiw: Bo tak jest.
Lemux: Może to troszkę nie grzeczne pytanie, ale..... Kiedy będę królem?
Natiw: Oj, synu, synu. Ja, kiedy byłem w twoim wieku, zadałem to samo pytanie.
Lemux: No a więc?
Natiw: No cóż, następcy tronu, odziedziczą tron po śmierci króla. Jeśli nawet królowa żyje, to musi być inny władca.
I Natiw poszedł.
A tym czasem na Hieniej Posadzie.....
Glinn: Uwaga hieny, i nie tylko hieny: Ja, i hienia rada, postanowiliśmy wywołać wojnę przed czasem! Co wy na to?
I nagle przyszli wygnańcy.
Glinn: A co to? Podarunek dla mnie? Och! Nigdy nie dostałem...... Małpiego mięsa! Chętnie spróbuję!
A na Lwiej Skale......
Do Lemuxsa przyszedł nie znany pawian.
Nieznany pawian: Witaj, Lemux. Widziałem, to, co mój brat zrobił. Ach! Gdzie moje maniery? Jestem Rakven.
Lemux: A więc ty jesteś bratem mordercy?
Rakven: Tak. Kiedyś, Rafiki mnie uczył, na swego zastępce. Ale kiedy okazało się, że jeszcze morze posłużyć parę lat, to  wtedy wypędził mnie jak ,, za próg .''
Lemux: To bardzo miłe. Będziesz zastępcą Rafikiego?
Rakven: Tak.
Lemux: To dobrze.
I pawian poszedł. Po paru minutach  zjawiły się hieny, Szika, Madra i Strix.
Madra: To koniec! Ha ha! Marzyłam o tym.... Od lat!
Glinn: Na niego!
Lemux był sam, bo Natiw poszedł na spacer z Santtą, A lwice poszły na polowanie. Był jedynie Azz. Sam, nawet nie wiadomo gdzie był.
Lemux: Aaaaaa!!!!!
Szika: Zostawcie go! Ja się nim zajmę! Otoczyć teren ze wszystkich stron!
Lemux: Szika! Aa.
Lemux maił na pysku wielką ranę, która krwawiła aż miło! Cały jego pysk był czerwony.
Zaczęła się bitwa. Azz zobaczył, że Lemux potrzebuje pomocy.Jak najszybciej pobiegł na Lwią Skałę. Szika przewrócił przeciwnika grzbietem do góry i położył łapę na szyi Lemuxa, i zaczął dusić.Na szczęście Azz przybiegł i obronił przyjaciela. Potem przybył Natiw z Santtą. I zaczęli walczyć. Nagle, nie wiadomo z kąt zjawił się Sam. I pomógł im.
Natiw: Szika! Zostaw mojego syna! To nasza sprawa!
Szika: Dobrze! I tak ten twój potomek prawie nie żyję! Ha ha ha!!!!
I zaczęli walczyć. Nie daleko lwice, wracały z polowania. Gdy zobaczyły ich bitwę, to zdobycze same wyleciały im z pyska. Ile sił w łapach pognały na Lwią Skałę. Byli by tak dłużej walczyli, gdyby nie rozpętała się burza, i nie strzelił piorun. Pożar, wywołany przez pioruna, rozległ się na całą Afrykę! Zabił wszystkie hieny, Azza, Sama, piątkę innych lwic,  a tak że Natiwa. Lwia Ziemia była zniszczona. A poranione lwy wyleczył, doskonały dr. Rakven.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz