Z okazji nadchodzącego roku 2013, życzę Wam wiele radości, szczęścia, miłości, samych pogodnych dni i spełnienia marzeń!!!
Król lew
Ciąg dalszy historii...
poniedziałek, 31 grudnia 2012
piątek, 31 sierpnia 2012
Rozdział 42
Lon poszedł do posłańca, jak obiecał Laurze.
Lon: Dzień dobry, ptasku!
Posłaniec: Czego ode mnie chcesz?
Lon: Powiedz mi, gdzie ten Sizem.
Posłaniec: Czego mam to robić? Co za to dostanę?
Lon: Wiedz, że zadowolisz się tym.
Posłaniec: Dobra. Sizem jest daleko stąd, za pustynią w dżungli, na zachód! To co za to dostanę?
Lon: To!
I pożarł go.
Lon: Mniam, mniam........... Launa może mi to kazać częściej!
I poszedł do niej.
Launa: Załatwiłeś to?
Lon: Tak.
Launa: I gdzie jest Sizem?
Lon: W dżungli. Na zachód.
Launa: Świetnie! Chodź!
Pobiegła kawałek.
Launa: Lon? Nie idziesz ze mną?
Lon: No nie wiem.........
Launa: No chodź! Będzie fajnie!
Lon: No dobra!
I pobiegli. Biegli całą noc.
Lon: Zresztą, dlaczego to robimy?
Launa: Ten lew może niesprawiedliwie zginąć!
Lon: I co nam do tego?
Launa: Chcę mu pomóc.
Lon: Po co?
Launa: Zróbmy postój.
Lon: Dobra.
Zrobili postój.
Lon: To po co tam idziemy?
Launa: Powiem ci, kiedy przyjdzie właściwa pora.
Lon: Dobra. Chodźmy spać. Wyruszymy jutro o świcie.
Launa: Dobra i poszli spać.
Lon: Dzień dobry, ptasku!
Posłaniec: Czego ode mnie chcesz?
Lon: Powiedz mi, gdzie ten Sizem.
Posłaniec: Czego mam to robić? Co za to dostanę?
Lon: Wiedz, że zadowolisz się tym.
Posłaniec: Dobra. Sizem jest daleko stąd, za pustynią w dżungli, na zachód! To co za to dostanę?
Lon: To!
I pożarł go.
Lon: Mniam, mniam........... Launa może mi to kazać częściej!
I poszedł do niej.
Launa: Załatwiłeś to?
Lon: Tak.
Launa: I gdzie jest Sizem?
Lon: W dżungli. Na zachód.
Launa: Świetnie! Chodź!
Pobiegła kawałek.
Launa: Lon? Nie idziesz ze mną?
Lon: No nie wiem.........
Launa: No chodź! Będzie fajnie!
Lon: No dobra!
I pobiegli. Biegli całą noc.
Lon: Zresztą, dlaczego to robimy?
Launa: Ten lew może niesprawiedliwie zginąć!
Lon: I co nam do tego?
Launa: Chcę mu pomóc.
Lon: Po co?
Launa: Zróbmy postój.
Lon: Dobra.
Zrobili postój.
Lon: To po co tam idziemy?
Launa: Powiem ci, kiedy przyjdzie właściwa pora.
Lon: Dobra. Chodźmy spać. Wyruszymy jutro o świcie.
Launa: Dobra i poszli spać.
wtorek, 14 sierpnia 2012
środa, 6 czerwca 2012
Rozdział 41
Gdy tylko wstało słońce, Launa znów, poszła na granice. Chciała pójść znów do tego lwa. ( on ma na imię Lon )
Launa: Lon! Jak miło cię widzieć!!! :)
Lon: Też się cieszę.
Launa: Lon, musisz mi pomóc.
Lon: W czym?
Launa: To długa historia. ( zaczęła opowiadać mu o jej życiu ) bla bla bla bla bla bla......... I on chce zabić tego Sizema. Musisz złapać tego posłańca, i zapytać go, gdzie Sizem mieszka.
Lon: OK. Tylko nie wiem co twój ojciec zrobi, jak się dowie, że jego posłańca został zaatakowany prze ze mnie.
Launa: Dla tego go zjesz.
Lon: OK. Dziwnie się czuje.........
Launa: I tak trzymać!
A na Lwiej Skale:
Strix: Znów jej nie ma............
Zeka: Zaczynasz mnie denerwować. Jest stare dobre powiedzenie. Jak coś kochasz, daj mu wolność!
Strix: Powoli zaczynam ją nie kochać!
Zeka: A ty zaczynasz mnie strasznie wkurzać!
Strix: Za kogo ona się ma!?
Zeka: Za twoją córkę.
Strix: Ach.............
Na granicach.............
Launa: Muszę już iść, tata za chwilę się obudzi. Wiesz jak ten ptak będzie wyglądać, prawda?
Lon: Tak nie da się zapomnieć słów z twoich ust.
Launa: Przestań!
I pobiegła do domu.
Zeka: Gdzie byłaś, córeczko?
Launa: Nie muszę ci mówić. Idę do jaskini, bo tato się jeszcze nie obudził.
Mówiła to idąc w stronę jaskini, i ciągle patrzyła na Zekę ( która była poza jaskinią ) i nagle jedną sekundę po tym jak skończyła mówić to BACH! Prosto na Striksa. ( Bo ciągle szła patrząc na Zekę i go nie zauważyła ).
Strix: Błąd Launa. Ja nie śpię od dawna. I ty chyba też nie, co?
Zeka: Strix.
Strix: Gdzie byłaś? Znów na granicy, tak?!
Launa: Miałam ważną sprawę, i nie wtrącaj się w nią! Słyszysz?!
Uciekła z płaczem do Lona.
Strix: Idź! Uciekaj sobie! I tak tam długo nie przeżyjesz! Ja cię jeszcze dopadnę!!!!!!!!!
I głośno zaryczał.
Zeka: Moim zdaniem zaczynasz przesadzać!
Strix: Zamknij się!
Launa: Lon! Jak miło cię widzieć!!! :)
Lon: Też się cieszę.
Launa: Lon, musisz mi pomóc.
Lon: W czym?
Launa: To długa historia. ( zaczęła opowiadać mu o jej życiu ) bla bla bla bla bla bla......... I on chce zabić tego Sizema. Musisz złapać tego posłańca, i zapytać go, gdzie Sizem mieszka.
Lon: OK. Tylko nie wiem co twój ojciec zrobi, jak się dowie, że jego posłańca został zaatakowany prze ze mnie.
Launa: Dla tego go zjesz.
Lon: OK. Dziwnie się czuje.........
Launa: I tak trzymać!
A na Lwiej Skale:
Strix: Znów jej nie ma............
Zeka: Zaczynasz mnie denerwować. Jest stare dobre powiedzenie. Jak coś kochasz, daj mu wolność!
Strix: Powoli zaczynam ją nie kochać!
Zeka: A ty zaczynasz mnie strasznie wkurzać!
Strix: Za kogo ona się ma!?
Zeka: Za twoją córkę.
Strix: Ach.............
Na granicach.............
Launa: Muszę już iść, tata za chwilę się obudzi. Wiesz jak ten ptak będzie wyglądać, prawda?
Lon: Tak nie da się zapomnieć słów z twoich ust.
Launa: Przestań!
I pobiegła do domu.
Zeka: Gdzie byłaś, córeczko?
Launa: Nie muszę ci mówić. Idę do jaskini, bo tato się jeszcze nie obudził.
Mówiła to idąc w stronę jaskini, i ciągle patrzyła na Zekę ( która była poza jaskinią ) i nagle jedną sekundę po tym jak skończyła mówić to BACH! Prosto na Striksa. ( Bo ciągle szła patrząc na Zekę i go nie zauważyła ).
Strix: Błąd Launa. Ja nie śpię od dawna. I ty chyba też nie, co?
Zeka: Strix.
Strix: Gdzie byłaś? Znów na granicy, tak?!
Launa: Miałam ważną sprawę, i nie wtrącaj się w nią! Słyszysz?!
Uciekła z płaczem do Lona.
Strix: Idź! Uciekaj sobie! I tak tam długo nie przeżyjesz! Ja cię jeszcze dopadnę!!!!!!!!!
I głośno zaryczał.
Zeka: Moim zdaniem zaczynasz przesadzać!
Strix: Zamknij się!
poniedziałek, 9 kwietnia 2012
Rozdział 40
Laun wciąż dorastał, lecz nie miał wcale takich samych zamiarów, co planował Strix.
Strix: Rakven, liczyłem każdy dzień i już czas na prezentacje.
Rakven: Drogi Strixie, źle liczyłeś, prezentacja będzie jutro.
Strix: Wielka mi różnica!
Rakven: A dlaczego ci tak na tym zależy?
Strix: Bo mam już zaplanowane całe życie launa.
Rakven: Nie wydaje mi się czy to chłopak, czy dziewczyna.
Strix: Oczywiście że to chłopak, i sam dobrze o tym wiesz!
Rakven: Nie chcę się kłócić. Wrócę już do domu.
Strix: Tylko się nie spóźniaj! Masz u mnie być zanim wstanie słońce!
Zeka: Strix. Ja ci mówię, to jest dziewczyna!
I zaczęła się kłótnia:
Strix: Chłopak!
Zeka: Dziewczynka!
Strix: Chłopak!
Tymczasem W dżungli była żałoba.
Zara: Dlaczego Farti nas opuścił?
Sizen: To było nasze przeznaczenie. W moich strona wiemy o tym dużo.
Kori: Nie mogę uwierzyć, że już go nie będzie.
Sizem: Nie, będzie.
Zara: Co?
Sizem: Będzie w naszych sercach. Tego kogo pokochaliśmy raz, zawsze z nami będzie.
A lata mijały, lwiątka rosły, i przyszedł czas......
Strix: Laun wyszedł z domu jeszcze wczoraj i nie wrócił!
Zeka: Nie denerwuj się tak. Na pewno zaraz wróci.
Strix: Oby. Mam mu coś do powiedzenia.
Zeka: Strix, chcesz mu wmawiać że ma zostać królem i bronić, by nikt nie zrzucił go z tronu?
Strix: Krótko mówiąc: tak.
Zeka: A jak to będzie dziewczynka?
Strix: Niech ci będzie. wymyśle plan B.
Laun: Już jestem! Wybacz tato. Taki jeden lew mnie zaczepił.
Strix: Jaki lew? Gdzie ty chodziłeś?
Launa: Tylko na granice tato. I dla czego do mnie mówisz jakbym była......
Zeka: Facetem?
Launa: Tak mamo. Tato, przez całe moje życie mówiłeś że jestem chłopcem! Teraz wiem już że to nie prawda!
Strix: A jak ten lew miał na imię?
Launa: Co cię to obchodzi? Już chcesz mi znaleźć męża?! Niespodzianka! Ja też chcę mieć swoje zdanie na temat mojego własnego życia! I radzę ci się nie wtrącać do niego!
Strix: Jak śmiesz tak mówić do własnego ojca!
Launa: Nie ty już nie jesteś moim ojcem!
I pszyszedł Winn.
Winn: Strix. Posłałem posłańca na zwiady.
Strix: I........
Winn: I powiedział ze widział tak jakby.......
Strix: Kogo! Gadaj!
Winn: Sizema.
Strix: Co? Przecież on nie żyje!
Winn: Posłaniec mówi że widział go przy ogromnej dżungli, Daleko stąd.
Strix: Bardzo dobrze. Idź.
Winn: I tak po prostu o tym zapomnisz?
Strix: Winn, znasz mnie. Nie zostawiłbym tak tej sprawy. Musimy zabić każdego kto chce mi zabrać tron! Idź już!
Launa: Tato! A jak on nie chce ci zabrać tronu?
Strix: Jesteś za młoda żeby myśleć o sprawach królestwa.
Jednak Launa nie miała mroku w sercu, tak jak inni. Chciała jakoś pomóc tamu Sizemowi. I miała plan.
Strix: Rakven, liczyłem każdy dzień i już czas na prezentacje.
Rakven: Drogi Strixie, źle liczyłeś, prezentacja będzie jutro.
Strix: Wielka mi różnica!
Rakven: A dlaczego ci tak na tym zależy?
Strix: Bo mam już zaplanowane całe życie launa.
Rakven: Nie wydaje mi się czy to chłopak, czy dziewczyna.
Strix: Oczywiście że to chłopak, i sam dobrze o tym wiesz!
Rakven: Nie chcę się kłócić. Wrócę już do domu.
Strix: Tylko się nie spóźniaj! Masz u mnie być zanim wstanie słońce!
Zeka: Strix. Ja ci mówię, to jest dziewczyna!
I zaczęła się kłótnia:
Strix: Chłopak!
Zeka: Dziewczynka!
Strix: Chłopak!
Tymczasem W dżungli była żałoba.
Zara: Dlaczego Farti nas opuścił?
Sizen: To było nasze przeznaczenie. W moich strona wiemy o tym dużo.
Kori: Nie mogę uwierzyć, że już go nie będzie.
Sizem: Nie, będzie.
Zara: Co?
Sizem: Będzie w naszych sercach. Tego kogo pokochaliśmy raz, zawsze z nami będzie.
A lata mijały, lwiątka rosły, i przyszedł czas......
Strix: Laun wyszedł z domu jeszcze wczoraj i nie wrócił!
Zeka: Nie denerwuj się tak. Na pewno zaraz wróci.
Strix: Oby. Mam mu coś do powiedzenia.
Zeka: Strix, chcesz mu wmawiać że ma zostać królem i bronić, by nikt nie zrzucił go z tronu?
Strix: Krótko mówiąc: tak.
Zeka: A jak to będzie dziewczynka?
Strix: Niech ci będzie. wymyśle plan B.
Laun: Już jestem! Wybacz tato. Taki jeden lew mnie zaczepił.
Strix: Jaki lew? Gdzie ty chodziłeś?
Launa: Tylko na granice tato. I dla czego do mnie mówisz jakbym była......
Zeka: Facetem?
Launa: Tak mamo. Tato, przez całe moje życie mówiłeś że jestem chłopcem! Teraz wiem już że to nie prawda!
Strix: A jak ten lew miał na imię?
Launa: Co cię to obchodzi? Już chcesz mi znaleźć męża?! Niespodzianka! Ja też chcę mieć swoje zdanie na temat mojego własnego życia! I radzę ci się nie wtrącać do niego!
Strix: Jak śmiesz tak mówić do własnego ojca!
Launa: Nie ty już nie jesteś moim ojcem!
I pszyszedł Winn.
Winn: Strix. Posłałem posłańca na zwiady.
Strix: I........
Winn: I powiedział ze widział tak jakby.......
Strix: Kogo! Gadaj!
Winn: Sizema.
Strix: Co? Przecież on nie żyje!
Winn: Posłaniec mówi że widział go przy ogromnej dżungli, Daleko stąd.
Strix: Bardzo dobrze. Idź.
Winn: I tak po prostu o tym zapomnisz?
Strix: Winn, znasz mnie. Nie zostawiłbym tak tej sprawy. Musimy zabić każdego kto chce mi zabrać tron! Idź już!
Launa: Tato! A jak on nie chce ci zabrać tronu?
Strix: Jesteś za młoda żeby myśleć o sprawach królestwa.
Jednak Launa nie miała mroku w sercu, tak jak inni. Chciała jakoś pomóc tamu Sizemowi. I miała plan.
wtorek, 10 stycznia 2012
Rozdział 39
Po dwóch miesiącach, Sizem, Kori i Zara, mieli stać się dorosłymi lwami.
Farti: Na zadanie pierwsze, pójdziemy do starego cmentarzyska, usmażyć banany.
( Kisa: P. S. Nie róbcie tego w domu! )
I poszli. Cmentarzysko już było tak bardzo stare, że kości przysypała ziemia. Strzelały gejzery.
Farti: Pójdę z wami. Tam Na sam dół. Do tej przepaści.
Gdy zeszli. Farti zrobił im zagadkę: Kto znajdzie pamiątkę po hienach, to dostanie kiwi!
Długo szukali, w końcu Zara znalazła odcisk łapy. Taka była uradowana, że głośno krzyknęła:
Zara: ZNALAZŁAM!!!!!!!
Echo odpiło się tak mocno, że było słychać 10.000 Zar. Nagle na Fartiego, Zarę, Koriego, i Sizema, spadła lawina kości. Zaczęła się szybka ewakuacja. Kori i Zara szybko wdrapali się na szczyt.
Kori: Mam nadzieję, że Sizem, i Farti sobie poradzą.
Zara: Fartiemu szczęście zawsze dopisało, czy teraz ma być inaczej?
Tym czasem piętro niżej w skalnej jaskini ukryli się Sizem i Farti.
Farti: Musimy się szybko wydostać, inaczej nas zasypie!
Sizem: Fartiiiiiiiiiiiiii!!!!!!!!!!!
Nagle do jaskini wpadła czaszka słonia. Jaj kieł mocno zranił Fartiego.
Sizem: Farti! Nic ci nie jest?
Farti: Niestety jest. Mam zadanie drugie.
Sizem: Tak?
Farti: Opiekuj się Korim i Zarą. Powiedz im, że ja odeszłam w spokoju. Żegnaj Sizem.
Sizem: Żegnaj Szel.
Sizem Sam się wdrapał i opowiedział Koriemu, i Zarze, że on ich kochał i z tym odszedł.
Farti: Na zadanie pierwsze, pójdziemy do starego cmentarzyska, usmażyć banany.
( Kisa: P. S. Nie róbcie tego w domu! )
I poszli. Cmentarzysko już było tak bardzo stare, że kości przysypała ziemia. Strzelały gejzery.
Farti: Pójdę z wami. Tam Na sam dół. Do tej przepaści.
Gdy zeszli. Farti zrobił im zagadkę: Kto znajdzie pamiątkę po hienach, to dostanie kiwi!
Długo szukali, w końcu Zara znalazła odcisk łapy. Taka była uradowana, że głośno krzyknęła:
Zara: ZNALAZŁAM!!!!!!!
Echo odpiło się tak mocno, że było słychać 10.000 Zar. Nagle na Fartiego, Zarę, Koriego, i Sizema, spadła lawina kości. Zaczęła się szybka ewakuacja. Kori i Zara szybko wdrapali się na szczyt.
Kori: Mam nadzieję, że Sizem, i Farti sobie poradzą.
Zara: Fartiemu szczęście zawsze dopisało, czy teraz ma być inaczej?
Tym czasem piętro niżej w skalnej jaskini ukryli się Sizem i Farti.
Farti: Musimy się szybko wydostać, inaczej nas zasypie!
Sizem: Fartiiiiiiiiiiiiii!!!!!!!!!!!
Nagle do jaskini wpadła czaszka słonia. Jaj kieł mocno zranił Fartiego.
Sizem: Farti! Nic ci nie jest?
Farti: Niestety jest. Mam zadanie drugie.
Sizem: Tak?
Farti: Opiekuj się Korim i Zarą. Powiedz im, że ja odeszłam w spokoju. Żegnaj Sizem.
Sizem: Żegnaj Szel.
Sizem Sam się wdrapał i opowiedział Koriemu, i Zarze, że on ich kochał i z tym odszedł.
poniedziałek, 26 grudnia 2011
Rozdział 38
W dżungli zapadła noc. Czyste niebo pokazało gwiazdy. Sizem, Kori, Zara i Farti spali i śnili.
Sizema nagle złapał dziwny sen:
Sizem: Gdzie ja jestem?
Lemux: W twoim śnie.
Sizem: Tata! A gdzie mama?
Lemux: Mama nie może się z tobą spotkać.
Sizem: Dlaczego?
Lemux: Nie martw się! Dopilnuje żeby ci się śnili twoi przodkowie noc, w noc.
Sizem: A kiedy będzie mama?
Lemux: W następnej nocy.
Sizem: Dobrze.
Nagle Lemux zniknął. Ale tego wcale nie chciał! Zaczęło się straszne tornado.
Sizem: Tato! Gdzie jesteś?!
Strix: Hahahahahhahahahahahah!!!!!!
Sizem był w samym środku tornada. W jego ściance sobaczył obraz dużego, dorosłego lwa walczącego z ogromnym, czerwonym lwem. Nagle któryś zaczął strasznie krwawić. Sizem nie wiedział co to morze znaczyć!
Sizem:Niiiiiiiiieeeeeeeeee!!!!!!!!!!!
Kori: Sizem! Sizem! Sizem! Obudź się!
Sizem: Kori! Muszę iść do Księżyca!
I pobiegł.
Kori: To nie w tą stronę!
Sizem: Nie ważne!
Farti: Gdzie ten mały pobiegł?
Kori: Do Księżyca.
Farti: Ale to nie w tą stronę.
Kori: Też mu to mówiłem.
W tym czasie Sizem jakoś dotarł do Księżyca.
Sizem: Księżycu! Śniło mi się tornado, lwy, tata!
Księżyc: Uspokój się. Twój tata obiecał codziennie cię odwiedzać.
Sizem: A będę codziennie miał koszmary?
Księżyc: To wymaga od początku.
Sizem: To znaczy...........
Księżyc: Jeśli odwiedzi cię tylko mama, albo tylko tata, będziesz miał koszmary, jeśli obaj, to spokojnie prześpisz do rana. No chyba że będzie ci się chciało psi psi.
Sizem: No tak. Ale tata powiedział ,, przodkowie".
Księżyc: Chodziło mi o to, że jak we śnie odwiedzi cię dwoje lwów to nie zaznasz koszmarów.
Sizem: A jak trzy, lub więcej?
Księżyc: To taż nie będziesz miał koszmarów! Na Słońce! Zrozum! Jeden lew - koszmar, więcej lwów - sen!
Sizem: Aha!! To ja już pójdę. Farti na pewno zrobił śniadanie. Ciekawe co to będzie, kiwi, granaty.....
Księżyc: Będą banany.
Sizem: To co to my małpy jesteśmy!?
I poszedł.
Sizema nagle złapał dziwny sen:
Sizem: Gdzie ja jestem?
Lemux: W twoim śnie.
Sizem: Tata! A gdzie mama?
Lemux: Mama nie może się z tobą spotkać.
Sizem: Dlaczego?
Lemux: Nie martw się! Dopilnuje żeby ci się śnili twoi przodkowie noc, w noc.
Sizem: A kiedy będzie mama?
Lemux: W następnej nocy.
Sizem: Dobrze.
Nagle Lemux zniknął. Ale tego wcale nie chciał! Zaczęło się straszne tornado.
Sizem: Tato! Gdzie jesteś?!
Strix: Hahahahahhahahahahahah!!!!!!
Sizem był w samym środku tornada. W jego ściance sobaczył obraz dużego, dorosłego lwa walczącego z ogromnym, czerwonym lwem. Nagle któryś zaczął strasznie krwawić. Sizem nie wiedział co to morze znaczyć!
Sizem:Niiiiiiiiieeeeeeeeee!!!!!!!!!!!
Kori: Sizem! Sizem! Sizem! Obudź się!
Sizem: Kori! Muszę iść do Księżyca!
I pobiegł.
Kori: To nie w tą stronę!
Sizem: Nie ważne!
Farti: Gdzie ten mały pobiegł?
Kori: Do Księżyca.
Farti: Ale to nie w tą stronę.
Kori: Też mu to mówiłem.
W tym czasie Sizem jakoś dotarł do Księżyca.
Sizem: Księżycu! Śniło mi się tornado, lwy, tata!
Księżyc: Uspokój się. Twój tata obiecał codziennie cię odwiedzać.
Sizem: A będę codziennie miał koszmary?
Księżyc: To wymaga od początku.
Sizem: To znaczy...........
Księżyc: Jeśli odwiedzi cię tylko mama, albo tylko tata, będziesz miał koszmary, jeśli obaj, to spokojnie prześpisz do rana. No chyba że będzie ci się chciało psi psi.
Sizem: No tak. Ale tata powiedział ,, przodkowie".
Księżyc: Chodziło mi o to, że jak we śnie odwiedzi cię dwoje lwów to nie zaznasz koszmarów.
Sizem: A jak trzy, lub więcej?
Księżyc: To taż nie będziesz miał koszmarów! Na Słońce! Zrozum! Jeden lew - koszmar, więcej lwów - sen!
Sizem: Aha!! To ja już pójdę. Farti na pewno zrobił śniadanie. Ciekawe co to będzie, kiwi, granaty.....
Księżyc: Będą banany.
Sizem: To co to my małpy jesteśmy!?
I poszedł.
Subskrybuj:
Posty (Atom)